Chełmskie muzeum przyjazne roślinom i zwierzętom. Bioróżnorodny ogród przykładem dla mieszkańców

lavender 1537694 1920 2020 10 01 181255

Miejsce przyjazne roślinom i zwierzętom powstało na dziedzińcu chełmskiego muzeum przy ul. Podwalnej. To bioróżnorodny ogród, który ma stanowić przykład dla mieszkańców miasta i pokazać jakie korzyści niesie za sobą stworzenie takiego miejsca przy własnym domu.

– Na przykładzie tego ogrodu organizujemy warsztaty i zajęcia edukacyjne, w których dzieci i młodzież robią na przykład domki z trzciny pospolitej dla owadów. To domki dla pszczoły samotnicy, murarki ogrodowej. To pokazuje, jak niewielkim kosztem można stworzyć miejsca, które sprzyjają zwierzętom – mówi Kalina Łapińska z Działu Przyrody Muzeum Ziemi Chełmskiej im. Wiktora Ambroziewicza. – Założeniem projektu jest powstanie miejsc przyjaznych dla owadów, ptaków oraz nietoperzy. Chodzi o to, żeby każdy mógł stworzyć miejsce przyjazne zasiedleniu i rozmnażaniu dla tych zwierząt. Dzięki owadom zapylającym mamy większość owoców i warzyw. Bez nich człowiek w końcu by umarł. Ważne jest też, żeby były ptaki, które potrafią łapać bardzo dużo owadów, zbierać gąsienice – tłumaczy.

– Jest to inicjatywa bardzo interesująca i godna uwagi, bo z jednej strony takie miejsca będą ostojami funkcjonowania na przykład owadów pszczołowatych – stwierdza prof. Ignacy Kitowski z Instytutu Nauk Rolniczych Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie. – Mamy bardzo wielki problem z owadami pszczołowatymi na terenie miast, ale także w krajobrazie rolniczym. Używanie pestycydów spowodowało wielkie straty w populacjach tych owadów – dodaje.

– Jeżeli stworzymy bioróżnorodny ogród, który jest przyjazny przyrodzie, nie będziemy musieli stosować chemicznych środków ochrony roślin, ponieważ w naturze nie ma przewagi tak zwanych szkodników. Wszystko jest zrównoważone – wyjaśnia Kalina Łapińska. – Kładziemy nacisk na to, żeby zasiewać i zasadzać rośliny rodzime i unikać tych obcego pochodzenia. Te ostatnie mogą być inwazyjne lub potencjalnie inwazyjne w Polsce i przez to wypierać nasze rodzime gatunki – dodaje.

– Obecnie widzimy procesy, które na szczęście już się kończą. Dokonywano masowych przekształceń środowiska miejskiego w kierunku usuwania zieleni. Betonowano duże powierzchnie w miastach. Z punktu widzenia przyrody to był bardzo niekorzystny proces. Te procesy ulegają obecnie spowolnieniu, a można wręcz powiedzieć zaniechaniu, z dużą korzyścią na przykład dla występujących w mieście ptaków i ssaków – informuje Ignacy Kitowski.

– Jerzyki albo pustułki, to ptaki, które dobrze odnajdują się w miastach i zakładają tam gniazda. Chętnie wnikają nawet do ścisłego centrum miasta. Robią to z kilku względów. Na przykład dlatego że w mieście zawsze jest troszeczkę cieplej niż poza nim. Poza tym na pojawianie się ptaków w miastach ma wpływ przede wszystkim łatwość dostępu do pokarmu – wyjaśnia Marcin Urban z Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego. – Z obecności dużej ilości ptaków i nietoperzy człowiek może czerpać korzyści, ponieważ naturalnym pożywieniem tych zwierząt są drobne owady, na przykład komary. Powinniśmy dbać o to, aby tych ptaków, na przykład jerzyków czy jaskółek, czy też nietoperzy było w miastach jak najwięcej – dodaje.

– Ogrody bioróżnorodności mogą też nam w miniaturze pokazywać, że takie miejsca przede wszystkim istniały – mówi prof. Ignacy Kitowski. – W latach 50. i 60. w miastach funkcjonowały różnego typu tereny, które były bardzo kwietne, bogate w roślinność naturalną. Rozwój miast spowodował zanik takich obszarów. Obecnie wracamy do tego, co było, ale to już się odbywa pod pełną kontrolą. Takie dobra nazywamy usługami ekosystemowymi. Pozwalają nam funkcjonować w pewnej harmonii z przyrodą, korzystać z jej zasobów. Jednak, żeby z nich korzystać, należy je chronić – dodaje.

Projekt powstał dzięki dofinansowaniu z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie.

RyK / WT

Fot. pixabay.com

Exit mobile version