Lokatorzy dwóch mieszkań bloku w Chotyłowie w powiecie bialskim zostali pozbawieni ogrzewania centralnego. Urządzenia grzewcze zdemontował właściciel bloku – PKP S.A, bo jak twierdzi były ku temu przesłanki. Instalacje grzewcze były wykonane samowolnie, bez wiedzy i akceptacji odpowiednich organów. Mieszkańcom obiecano nowe ogrzewanie, jednak – jak mówią – nie mogą się tego doczekać.
Pani Grażyna w mieszkaniu, gdzie zdemontowano urządzenia grzewcze, mieszka z córką, wnuczką i zięciem. Jak mówi, warunki są bardzo trudne: – Sytuacja wygląda tak, że od miesiąca jesteśmy w ogóle bez żadnego ogrzewania. W domu jest zimno, wilgoć, w jednym pokoju rzucił się już grzyb. Ubrania wyjmuje się z szafy mokre. Ja jestem chora i też obawiam się o moje zdrowie. Wymontowali piec do centralnego ogrzewania, bojler, rury, grzejniki. Zgodziłam się na wymontowanie, bo grozili karą pięciu tysięcy złotych.
– Sytuacja, jaka wystąpiła, nie jest winą PKP S.A., a zaniechań i zaniedbań po stronie lokatorów, a także naruszenia przez nich przepisów prawa – mówi Bartłomiej Sarna z Biura Komunikacji PKP S.A.: – jest ona efektem kontroli Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który podczas standardowej kontroli budynku stwierdził, iż zostały w nim wykonane zmiany sposobu ogrzewania dwóch lokali mieszkalnych, znajdujących się przy ul. Kolejowej 1 w Chotyłowie. Prace te nie zostały zgłoszone w żaden sposób przez lokatorów zarządcy budynku, czyli PKP S.A. ani organowi nadzoru budowlanego, co jest koniecznością i obowiązkiem wynikającym z przepisów prawa. W związku z powyższym nadzór budowlany nakazał rozbiórkę bezprawnie zainstalowanych przez lokatorów instalacji oraz przywrócenie sposobu ogrzewania do stanu poprzedniego.
– Centralne robił jeszcze mój świętej pamięci mąż. Funkcjonowało 14-15 lat. Nikomu nie przeszkadzało – mówi pani Grażyna: – Kotłownia była oddzielnie, wszystko było w najlepszym porządku. Wcześniej były piece kaflowe, których nie dało się nawet naprawić. Wydobywał się z nich czad. Nawet jak się napaliło, to wraz było zimno. Dlatego mąż postanowił rozebrać te piece i zrobił centralne ogrzewanie na swój koszt. Nie raz do właściciela budynku pisało się podania o wymianę podłóg, o wszystko, i czekało się 7-10 lat.
– Decyzja Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego była podyktowana brakiem przedstawienia przez lokatorów jakiejkolwiek dokumentacji projektowej nowo wybudowanych instalacji, a także brakiem odbiorów i badań, które są niezbędne do dopuszczenia tego rodzaju instalacji do bezpiecznego użytku – mówi Bartłomiej Sarna: – W związku z tym dalsze użytkowanie w taki sposób wybudowanej instalacji nie tylko mogło powodować zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi, ale również nie mogło być możliwe z punktu widzenia decyzji administracyjnej.
– Oni nam obiecywali, że przyjdą i zrobią ogrzewanie – mówi pani Grażyna: – I nie możemy się doprosić. Z dnia na dzień jest inna decyzja.
Po tym, jak tematem zainteresowały się media, dziś od PKP mogliśmy usłyszeć, że urządzenia grzewcze będą jak najszybciej zamontowane: – Dziś do mieszkańców zostaną dostarczone materiały, a od jutra rozpoczną się prace instalacyjne – – mówi Bartłomiej Sarna: – Zakres obejmuje demontaż starych pieców w kuchni i montaż nowych piecokuchni z płaszczem wodnym, służących do ogrzewania i przygotowywania posiłków. Ciepło będzie rozprowadzane po pomieszczeniach przy użyciu grzejników, natomiast instalacja wody ciepłej zostanie wykonana z wykorzystaniem istniejących bojlerów.
Jak ustaliliśmy, PKP nie dostarczyło jeszcze do mieszkania pani Grażyny materiałów potrzebnych do instalacji ogrzewania. Będziemy monitorować sytuację i do tematu jeszcze wrócimy.
MaT (opr. DySzcz)
Fot. Małgorzata Tymicka