Zakończyły się prace terenowe przy skrzyżowaniu Alei Racławickich z Krakowskim Przedmieściem i ul. Lipową. Archeolodzy mieli nadzieję, że znaleziony tam przy remoncie fragment muru jest bramą wjazdową do miasta, pochodzącą z XVII wieku. Znalezisko zostało jednak tak zniszczone, że nadal nie ma na to gwarancji.
Archeolodzy podczas swoich prac potwierdzili, że odsłonięta korona muru to część fundamentu zniszczonego budynku naziemnego. Jego zachowany fragment wykonany był z ciosów wapienia, spoinowanych zaprawą wapienno-piaskową. Od wewnętrznej strony ściany budynku były licowane. – Wiedzieliśmy wcześniej o istnieniu bramy wjazdowej z XVII wieku, mieliśmy nadzieję, że właśnie na nią trafiliśmy – mówi inspektor Grzegorz Mączka z Wydziału Inspekcji Zabytków Archeologicznych Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie: – Był taki moment w 2004 roku, kiedy natrafiliśmy na narożnik budynku, mniej więcej u wylotu Krakowskiego Przedmieścia, który identyfikowany był jako budynek bramy wjazdowej na tzw. szańcach. Teraz spodziewaliśmy się, że odsłonimy większą partię tego obiektu, dosyć istotnego dla systemu obronnego miasta nowożytnego. Niestety okazało się, że obiekt, który został odkryty, prawdopodobnie jakimś elementem stanowiącym fragment umocnień Lublina był. Natomiast, czy to była brama? Tego nie jesteśmy pewni.
Okazało się, że w okresie współczesnym, podczas różnego rodzaju prac przy instalacjach podziemnych, znaczna część muru uległa destrukcji. Ciekawostką dla archeologów okazało się jednak odkrycie w tym miejscu fosy. – Fosy, na której, jak ustalili strażacy, prowadząc badania ratownicze, był wystawiony ten budynek, którego funkcji nie potrafimy jeszcze określić – zaznacza Grzegorz Mączka: – Domniemamy, że jest to obiekt o nieckowatym kształcie, o szerokości kilku metrów. Szerokość i głębokość obecnie zachowana to ok. 2 metrów. Mamy z tej fosy kilka zabytków ruchomych, które pozwalają nam ją generalnie datować na XVII wiek, ale jeszcze badania trwają. Mam nadzieję, że w przyszłości, kiedy będziemy mogli odkryć jeszcze jakieś inne fragmenty, będziemy wiedzieć więcej.
– W tej chwili nasze badania w terenie zostały już zakończone, teraz czeka nas praca sprawozdawcza – uzupełnia Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków, Dariusz Kopciowski: – Patrzymy na to, co się dzieje, dokumentujemy, badamy. Powstaje sprawozdanie w wersji graficznej, fotograficznej, tekstowej. Poczekajmy jeszcze chwilę na te końcowe interpretacje, które znajdą się w sprawozdaniu. Patrzę na tę mapę i widzę tak: ta brama mogła mieć jakby dwie części: jedną od strony wewnętrznej tych umocnień obronnych, drugą na zewnątrz. Być może ta fosa dobijała z dwóch stron do tych, wysuniętych przed lico linii obronnej, murów, z których zachował się tylko ten fragment. Być może ktoś tym naukowo się zajmie, a może spróbuje ogarnąć przebieg tej całej czwartej linii obronnej.
– Żałujemy, że nadal nie wiemy, jak wyglądała ta brama wjazdowa – mówi Mączka: – Po tych badaniach wiemy niewiele więcej niż tylko to, że ta brama tam była. Być może to, co zostało odsłonięte, jest czymś w rodzaju przyczółka, może fragmentem mostu, może elementem przedbramia. Ale nadal jeszcze nie wiemy do końca. Zresztą to chodzi o to, że badacze zakończyli prace terenowe i teraz materiał będzie opracowywany. Zostawmy jeszcze trochę przestrzeni dla badaczy, aby coś z tych skromnych reliktów wycisnęli.
Dzięki ostatnim badaniom archeologicznym wiemy więc jedynie, że w XVII wieku Lublina od zachodu broniła nie tylko linia umocnień w postaci ziemnych wałów, bram, murów oraz bastionów. W system obrony miasta włączone były również odcinki suchej fosy. Archeolodzy nadal mają nadzieję, że kolejne odkrycia związane z nowożytnymi fortyfikacjami Lublina są przed nimi.
Druga brama wjazdowa do Lublina należąca do czwartej linii fortyfikacyjnej miasta, według źródeł kartograficznych powinna znajdować się na skrzyżowaniu ul. Lipowej i Narutowicza.
Ciekawostką jest, że pod galerią handlową przy ul. Lipowej nadal znajduje się bastion, który został zachowany w takiej wersji, w jakiej został odkryty. Trudno dostać się do tej ekspozycji, ale archeolodzy zachęcają do kierowania próśb do władz galerii o możliwość zobaczenia znaleziska.
EwKa (opr. DySzcz)