Stoją na straży naszego życia oraz zdrowia. Choć dziś mają swoje święto – czasu na świętowanie zdecydowanie nie mają. 13 października obchodzimy Dzień Ratownictwa Medycznego.
– Żyjemy w tej chwili w pełnym pędzie. Pracy jest mnóstwo i obawiam się, że to nie jest wszystko, co nas czeka – mówi ratownik medyczny Paweł Krasowicz z Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Lublinie. – W tej chwili na dyżurze są cztery dodatkowe karetki, przeznaczone wyłącznie na potrzeby chorych na Covid. W dniu dzisiejszym tylko jedna zajmuje się wymazami, a trzy jeżdżą non stop, transportując zarażonych ludzi. Zostały na nas nałożone dodatkowe zadania. Prowadzimy badania, robimy wymazy na zlecenie sanepidu i lekarzy rodzinnych.
– Drugim zadaniem jest transportowanie zakażonych chorych do specjalistycznych placówek zakaźnych. To są najczęściej transporty międzyszpitalne. Największy problem polega na tym, że tych miejsc jest coraz mniej; nasze karetki jeżdżą po całym regionie. Nie wiem, kiedy – może dziś, może jutro – będziemy musieli szukać miejsc w innym województwie. Liczba takich transportów rośnie. Bardzo często jest tak, że już po południu przyjmujemy wyjazdy na następny dzień. Po prostu fizycznie nie da się tego zrobić. A trzeba pamiętać, że pracujemy też w nocy – opowiada, jak wygląda praca ratowników w czasach pandemii, Paweł Krasowicz.
CZYTAJ: Lubelskie: więcej łóżek dla zakażonych koronawirusem
– Do tego dochodzi też nasza codzienna praca, z której oczywiście nie rezygnujemy. Zycie toczy się dalej, ludzie dalej chorują nie tylko na Covid-19, ulegają wypadkom. A my musimy cały czas być – dodaje Paweł Krasowicz.
– Nawet w czasie wolnym trudno mi oderwać się od tej rzeczywistości, bo, nawet jeżeli nie jestem w pracy, cały czas mam przy sobie telefon. I on ciągle dzwoni – mówi.
– Sobie i swoim kolegom życzę, żeby zawsze udawała się nam walka o życie i zdrowie pacjenta. A także trochę więcej szacunku ze strony społeczeństwa. Bo jest często tak, że ludzie mają nastawienie bardzo roszczeniowe: wszystko się wszystkim należy, wszyscy chcieliby już, teraz, natychmiast. Nie każdy jest w stanie zrozumieć, że karetka nie stoi pod domem danej osoby, a może być w tej chwili zajęta przy pilniejszym wyjeździe. Ludzie też często mylą pogotowie z przychodnią na kółkach, chcą od nas uzyskać po prostu receptę – stwierdza Paweł Krasowicz.
– To bardzo trudna praca, bo musimy decydować: do kogo pojedziemy, a do kogo nie w tym momencie; czyje objawy są na tyle niebezpieczne, że wymagają naszej pomocy – dodaje ratownik.
Dzień Ratownictwa Medycznego po raz pierwszy obchodzono 13 października 2006. Patronem tego święta jest błogosławiony Gerard Tonque – założyciel zakonu szpitalników.
LilKa / opr. ToMa
Fot. archiwum