Znalazły się tu sceny znane ze „Zmienników” czy „Samych swoich”, ale też ważne wydarzenia historyczne. Mural upamiętniający Fabrykę Samochodów Ciężarowych został dziś (30.10) ukończony. Dzieło powstało przy ulicy Mełgiewskiej w Lublinie na 83 metrach muru. Artysta Olaf Cirut z Krakowa namalował w skali 1:1 produkowane w tutejszej fabryce kultowe Żuki, Lubliny czy SKOT-y.
– To 12 scen z historii Polski i Lublina, opowiedzianej poprzez Żuka, który był tu masowo produkowany, ale też przez inne powstające w Lublinie pojazdy – mówi inicjator stworzenia muralu, przewodniczący Rady Dzielnicy Hajdów-Zadębie, Jacek Skiba. – Dla starszych ludzi to powrót do młodości, a dla wielu osób jest to powód do wspomnień. Na muralu jest 12 scen z życia lubelskiej fabryki od momentu produkcji pierwszego samochodu, ciężarowego Lublin-51, poprzez całą serię Żuków w różnych zastosowaniach. Wśród nich jest też unikatowy kamper. Na muralu znalazł się również pojazd opancerzony amfibia SKOT, biorący udział w tłumieniu wielu solidarnościowych protestów w okresie Lubelskiego Lipca’80 i stanu wojennego.
CZYTAJ: Kultowe lubelskie auta zostaną upamiętnione na muralu
– Są sceny związane z latami 60. XX wieku i epoką Gomułki. Jest charakterystyczna kolejka po chleb do Żuka, który funkcjonował w charakterze samochodu dostawczego. Potem są sceny ze strażą pożarną. Okazuje się, że lubelska fabryka produkowała samochody do Egiptu – opowiada Olaf Cirut.
– Jeśli ktoś zechce wysiąść z samochodu i przejść się chodnikiem, będzie zdziwiony, że ten mural nie jest do obejrzenia na jedno przejście. Żeby przyjrzeć się szczegółom, trzeba przespacerować się przynajmniej tam i z powrotem. Nie ma tutaj nudy – mówi Zbigniew Sobczuk z Centrum Kultury w Lublinie. – Mural koresponduje też w jakiś sposób z innym, który znajduje się po drugiej stronie ulicy, a przedstawia Lubelski Lipiec’80. W muralu poświęconym FSC są bowiem zawarte sceny dotyczące czasów „Solidarności” i wyzwalania się spod jarzma komunizmu.
– Pracowałam w Fabryce Samochodów Ciężarowych. Jeździłam do pracy Żukiem z Bronowic. Były w nim ławki, a zimową porą, kiedy padał śnieg, kierowca zakładał na tył plandekę – opowiada jedna z lublinianek. – Pracowałam tam przez 6 lat. Było pięknie. Kiedy się spotkam z byłymi pracownikami, to jesteśmy jak jedna rodzina. Teraz czegoś takiego dziś już nie ma – dodaje.
– Jest też scena związana z popkulturą, pochodząca z filmu „Sami swoi”. Tam też „występował” Żuk. Mamy też przywołanie polskiej kancelaryjnej tradycji, czyli używania powszechnie fioletowych przebitek – opowiada Olaf Cirut. – Potem są sceny z lat 90. i charakterystyczny turecki sweterek pana z pomponikiem i wąsami. Odtwarza ona charakter pionierskiego kapitalizmu. Tutaj pojawia się już samochody Lublin i Lubo, który niestety powstał tylko chyba w dwóch czy trzech egzemplarzach. Potem ta produkcja umarła. I tak się kończy mural.
– Reakcje lublinian na niego są niezwykle miłe. Podchodzili, opowiadali swoje historie z pracy. Mówili, że jestem chroniony na „dzielni”, bo maluję dla nich – śmieje się Olaf Cirut.
– Zakład Fabryki Samochodów Ciężarowych swego czasu zatrudniał około 20 tys. mieszkańców, więc było to utrzymanie dla 40-50 tys. lubelskich rodzin. Był to główny pracodawca w mieście. Oprócz tego fabryka dawała utrzymanie też mieszkańcom okolicznych miejscowości, między innymi rolnikom, którzy dostarczali swoje produkty do tutejszych stołówek. Zakład ten na pewno przyczynił się do budowy Lublina, a w szczególności do powstania dzielnicy Czuby. Bowiem dla pracowników były budowane bloki, na początku na Tatarach i Bronowicach. A później wyprowadzali się oni do tak zwanych „lepszych dzielnic” – mówi Jacek Skiba.
Pomysłodawcy akcji zależy także, aby w mieście powstało muzeum lubelskiego przemysłu. Konkurs na mural został rozstrzygnięty przez Centrum Kultury w Lublinie.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Liliana Kaczmarczyk