Rodzina, przyjaciele, samorządowcy i współpracownicy pożegnali dziś (28.10) wieloletniego dyrektora Młodzieżowego Domu Kultury w Puławach, Mariusza Oleśkiewicza. Szef puławskiej placówki, muzyk i animator kultury zmarł nagle w nocy z soboty na niedzielę. Miał 43 lata.
– Jego wielką pasją była muzyka – wspomina fotograf Daniel Mróz. – Po raz pierwszy spotkaliśmy się w pracowni fotografii w Młodzieżowym Domu Kultury 15 lat temu, gdy Mariusz był przyjmowany do pracy. Usłyszał, że słuchałem Cocteau Twins i powiedział “Dobra nuta. To mam tutaj swojego człowieka”. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że będzie nauczycielem muzyki. I od tego Cocteau Twins, od płyty “Treasure” się zaczęło. Posłuchaliśmy sobie troszeczkę tej płyty i wiedziałem, że jest on zakochany w muzyce. Kiedyś w radiowej Trójce usłyszałem tekst, że świat bez muzyki byłby monofoniczny, a tak jest wielowymiarowy. Myślę więc, że Mariusz jest dziś w innym muzycznym wymiarze i swoim – dodaje.
– Artysta, wspaniały muzyk, bardzo dobry organizator i animator kultury, bardzo dobry dyrektor, a jednocześnie wspaniały, sympatyczny, ciepły człowiek – wspomina starosta puławski Danuta Smaga. – W ubiegłym roku była taka sytuacja, że spotykaliśmy się z Mariuszem w szpitalu, gdy moja matka leżała tam po udarze, a jego synek był chory. Spotykaliśmy się przez pewien czas ciągle w tym szpitalu. Poznałam wtedy Mariusza jako troskliwego ojca. Dużo mi wtedy opowiadał o swoich dzieciach. Z jednej strony by zatroskany, bo dziecko było chore, ale z drugiej strony był szczęśliwy, że te dzieci ma. Tutaj więc poznałam go jako ciepłego, bardzo troskliwego ojca, takiego bardzo ciepłego człowieka.
– Mariusz przede wszystkim był moim przyjacielem, tak jak wszystkich moich kolegów i koleżanek – mówi Małgorzata Klinkosh. – O takich ludziach mówi się, że to są ludzie z duszą. Mariusz miał wielką duszę dla wszystkich – dla tych małych, którzy przychodzili do nas, dla młodzieży, dla nas. Był człowiekiem o niezwykłym poczuciu humoru i w tym względzie nikt go nie zastąpi. Pracuję w MDK 13 lat. Osobiście dostałam od niego bardzo dużo wsparcia.
– Ja jestem wychowanką MDK i połączyła nas scena – wspomina Aleksandra Woch. – Ja piszę teksty, on komponuje. Występowaliśmy na wydarzeniach organizowanych przez starostwo powiatowe. Dla mnie stał się mentorem, do którego zawsze mogłam przyjść, porozmawiać o rzeczach ważnych, rzeczach małych, że ptaki śpiewają i o tym, że wydarzyło się coś ważnego.
– Chciałam mu podziękować za te wszystkie lata, w których wspierał mnie w moich działaniach literackich. Wszystkie spotkania z poetami, z młodzieżą zawsze odbywały się i zawsze były super, chociaż były bez prób – dodaje Małgorzata Klinkosh. – Wczoraj w MDK tak sobie pomyślałam, że on pojechał na urlop i zaraz wróci, zaraz będzie się śmiał…
– O tym, że dla Mariusza muzyka była całym światem to chyba wszyscy wiemy, ale o tym, że on ludzi dużo bardziej znał słysząc niż widząc, myślę, że wiedzą nieliczni – mówi Ewa Rejn-Kozak. – W jednej z ostatnich rozmów Mariusz przyznał, że bardzo dużo wie na temat osób, z którymi rozmawia, słuchając ich podczas rozmów telefonicznych. Dla Mariusza świat składał się przede wszystkim z dźwięków i myślę, że teraz każdy z nas po troszeczku zastanawia się, co takiego robiliśmy rozmawiając z Mariuszem przez telefon, o czym on mógł wiedzieć, ale nie wiedzieliśmy my sami.
– Gdy widzieliśmy się przedostatni raz z okazji dnia nauczyciela, dałam mu czekoladę i on oderwał tył opakowania i podpisał mi się tam – wspomina Aleksandra Woch. – Mówił, że jak będzie sławny to ten napis stanie się bardzo cenny. Dla mnie już jest cenny…
Mariusz Oleśkiewicz spoczął na Cmentarzu Parafialnym w Końskowoli.
ŁuG / GRa
Fot. Łukasz Grabczak