Puławy: szykują się duże podwyżki dopłat do komunikacji miejskiej. Wójtowie sąsiednich gmin oburzeni

mzk 2020 10 13 183618

Ogromne zaskoczenie i sprzeciw – tak na nowe wyliczenie dopłat do komunikacji miejskiej zareagowali włodarze gmin powiatu puławskiego. Chodzi o prognozowane podwyżki, które przedstawił Miejski Zakład Komunikacji w Puławach, realizujący przewozy również na terenie sąsiednich samorządów. Dziś (13.10) w Urzędzie Miasta w Puławach zorganizowano spotkanie w tej sprawie. W przypadku niektórych gmin podwyżki mają sięgnąć ponad stu procent.

– W naszym przypadku to aż prawie 120 procent – mówi Radiu Lublin burmistrz Kazimierza Dolnego, Artur Pomianowski. – Nasza dotacja wzrosła z 280 tys. do 618 tys. Jesteśmy zaskoczeni tymi podwyżkami, bo nie wiem, z czego one wynikają. Trudno tu dopatrzeć się uzasadnienia ekonomicznego. Pamiętajmy, że to nie jest transport darmowy – ludzie jednak kupują bilety. Stąd pytanie, gdzie jest graniczny poziom, do którego gmina ma dopłacać do transportu publicznego.

– W przypadku naszej gminy, która jest dużym udziałowcem, jeżeli chodzi o obsługę tzw. „emek” na terenie gminy Puławy, to jest to wzrost o prawie 72% – dodaje Krzysztof Brzeziński, wójt gminy Puławy. – Płaciliśmy ponad milion złotych, teraz – według prognoz MZK – będziemy płacić prawie 1 milion 800 tys. Jest to drastyczna podwyżka. Były sygnały, że będzie drożej, ale myśleliśmy, że może podrożeć o 10-15%, natomiast prawie 72% to jest bardzo dużo.

– Od wielu lat miasto Puławy niestety dopłaca do kursów pozamiejskich. Nie jest to zadanie własne gminy miasta Puławy – tłumaczy z kolei prezydent Puław Paweł Maj. – Nie jesteśmy transportem powiatowym. Chcemy pomagać mieszkańcom gmin ościennych, korzystają z tego również nasi mieszkańcy, ale należy pamiętać też, że transport miejski, który obsługuje sąsiednie gminy, przyczynia się do ich rozwoju. Liczę, że faktyczni beneficjenci, czyli gminy ościenne, będą rzeczywiście partycypować w kosztach utrzymania linii podmiejskich. Należy też pamiętać, że, wyliczając stawkę wozogodzin, jesteśmy jednym z najtańszych miast w Polsce.

– Proponuje się nam 882 tys. zł, a płacimy 480 tys. Plus wykupujemy jeszcze bilety szkolne – wylicza wójt gminy Końskowola, Stanisław Gołębiowski. – Absolutnie nie zgadzamy się na taką podwyżkę. To jest prawie 100%, tak że jesteśmy zaszokowani. Myślę, że coś wynegocjujemy, bo odbyło się to bez zapowiedzi i bez żadnych spotkań. Zresztą te opłaty co roku były podnoszone. Rozumiem to, bo przecież drożeje paliwo i wrastają wynagrodzenia, ale nie w takim zakresie. Opowiadanie bajek, że miasto dopłacało do transportu… Taki komentarz to chyba pomyłka. Jeżeli będzie taka konieczność, od nowego roku ogłosimy przetarg na dowóz dzieci, a następnie będziemy próbować wycofać się z transportu miejskiego i zastąpić go prywatnym. Niemożliwe, żeby takie pieniądze dopłacać.

– Przez wiele lat proponowane gminom podwyżki nie odzwierciedlały faktycznych wzrostów kosztów. Gminy często proponowały swoje stawki i na tym poziomie to zostawało. A stawki te nie były adekwatne do poniesionych kosztów – uzasadnia prezydent Puław Paweł Maj – Pandemia przyczyniła się do tego, żeby szybciej zmodernizować sposób rozliczania się z sąsiednimi gminami, bo widzimy ogromny spadek wpływu z biletów. Ale nie jest to jedyna przyczyna. To był impuls dla nas, ale tak naprawdę nieadekwatne są koszty, które teraz płacą gminy, do kosztów rzeczywistych. Mieszkańcy Puław nie mogą wciąż płacić za gminy ościenne.

– Chcemy rozwiązać ten problem w sposób odpowiedzialny. Oczekujemy również solidarności ze strony mieszkańców, bo wiadomo, że niektóre kursy można byłoby skreślić, co w pewien sposób minimalizuje wydatki. Nie wiemy jednak, czy będzie na to przyzwolenie mieszkańców. Wiadomo, że nawet gdy jadą 2 osoby, to być może jadą one do pracy, a nie mają samochodu. Skreślenie takiego kursu powoduje wtedy osobisty dramat – dodaje Krzysztof Brzeziński, wójt gminy Puławy

– Staram się wczuć w sytuację samorządu miasta Puławy ze względu na to, że jest to ich transport i dziękujemy, że chcą nam świadczyć usługi – mówi Arkadiusz Małecki, wójt gminy Kurów. – Jeżeli nie oni, to my musielibyśmy zapewnić taki transport mieszkańcom. Będziemy negocjować i mam nadzieję, że znajdziemy złoty środek, aby i samorząd gminy Kurów mógł partycypować w kosztach i to nie kosztem mieszkańców Puław.

Trwa analiza przepustowości i dochodowości poszczególnych linii. Wyniki będą znane na początku grudnia. Wtedy dojdzie do kolejnych rozmów pomiędzy przewoźnikiem a gminami.

ŁuG / GRa

Fot. archiwum

Exit mobile version