Wiosna Roberta Biedronia łączy siły z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Liderzy tych ugrupowań zapowiedzieli stworzenie wspólnej partii. O celach, jakie przyświecają nowej Lewicy i rekonstrukcji rządu Mateusza Morawieckiego Tomasz Nieśpiał rozmawia z obecnym dziś w Lublinie liderem partii Wiosna – europosłem Robertem Biedroniem.
– Dni Wiosny i SLD jako odrębnych ugrupowań są policzone, chociaż zostaną dwie frakcje w nowej partii, którą zakładamy – Nowej Lewicy. Lewica zawsze wygrywa, kiedy idzie zjednoczona, przegrywa, kiedy jest podzielona. Wyciągnęliśmy takie wnioski po kilku przegranych kampaniach, aż w końcu połączyliśmy siły. W 2019 roku Lewica wróciła do polskiego parlamentu. Mamy świetnych parlamentarzystów z Lubelszczyzny. Zależy nam, żeby lewica się rozwijała, dlatego łączymy siły – mówi Robert Biedroń.
We wrześniu Wiosnę opuściła posłanka Hanna Gill-Piątek, która przeszła do ruchu Szymona Hołowni. Czy nie boi się pan, że Lewicę uszczuplą „polityczne łowy”, przeprowadzane przez inne ugrupowania? – Ja to już wszystko przechodziłem. Czuję się trochę jak żubr poobijany w polityce, który niejedno już przeszedł. Wiem, że takie polityczne łowy z reguły nie najlepiej się kończą dla tych, którzy łowią i dla tych, którzy są łowieni. Wydaje mi się, że zaczynanie przez ruch Szymona Hołowni od takich nieetycznych działań nie najlepiej mu wróży. Ruch ten jest projektem zbliżonym do środowisk katolickich, prawicowym, a na prawicy jest duża konkurencja. My na Lewicy idziemy swoją drogą – odpowiada gość Radia Lublin.
– To początek końca Zjednoczonej Prawicy – tak Robert Biedroń ocenia wejście prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego do gabinetu Mateusza Morawieckiego. – Kiedy Jarosław Kaczyński jest zmuszony przez swoje „przystawki”, żeby wejść do rządu i pilnować tego całego „biznesu”, to nie najlepiej świadczy o jego pozycji dzisiaj.
Najwięcej emocji wzbudza jednak obecność w zrekonstruowanym rządzie Przemysława Czarnka, który ma zostać ministrem połączonych resortów edukacji narodowej i szkolnictwa wyższego. – Czarno to widzę. Był już jeden minister edukacji, który wyrządził jej wiele szkód. Nazywał się Roman Giertych. A ja chciałbym szkoły, która będzie otwarta, która będzie szanowała każdego ucznia, w której będziemy wiedzieli, że minister buduje jakąś wspólnotę, że nie ocenia uczniów, nie naznacza ich – mówił Robert Biedroń.
ToNie / opr. ToMa
Fot. Weronika Uziębło