Straż Miejska w Świdniku znalazła bat na tych, którzy podrzucają odpady pod altanami śmietnikowymi. Do ich namierzania używa… fotopułapek.
– Mamy bałaganiarza. Przyjechał prywatnym autem i przywiózł w bagażniku zderzak samochodowy. Zamiast go zutylizować w odpowiednim miejscu, podrzucił pod kontenery ze zbiórką odpadów. Sprawca został zlokalizowany, a sprawa przekazana na policję – sprawność działania fotopułapek demonstruje młodszy inspektor Straży Miejskiej w Świdniku, Marcin Szkudziński.
– Sami świdniczanie proszą o interwencję, bo zdarza się, że nawet mieszkańcy Lublina podrzucają im śmieci – mówi komendant Straży Miejskiej w Świdniku, Janusz Wójtowicz. – Trzeba zdyscyplinować tych, którzy zaśmiecają innym. Nikt nie lubi przebywać w otoczeniu, gdzie poniewierają się śmieci. Ktoś później rozerwie worek, wiatr dmuchnie i śmieci poniewierają się po całym osiedlu – dodaje.
– Tam, gdzie jest fotopułapka kończy się podrzucanie śmieci – przyznają mieszkańcy Świdnika. – Bardzo dobrze, nareszcie zrobi się z tym porządek. Była potrzeba, żeby ją zamontować. W ubiegłym roku widziałam, jak ludzie z działek przywożą gałęzie i różne nieczystości i rzucają je tutaj. A my niestety musimy na to patrzeć – mówią świdniczanie .
– Zdarzają się przypadki, że ludzie wyrzucają śmieci przed altanami. To naprawdę dziwi, bo ludzie i tak przecież płacą za odpady. Nie widzę w tym żadnego sensu. Części osób uważa, że śmieci można podrzucać każdemu i to nie będzie jakaś wielka szkoda. Wśród takich odpadów widziałem siedzenia samochodowe i opony. Prawdopodobnie wyrzucają je osoby opróżniające swoje garaże – dodaje inny mieszkaniem Świdnika.
Jak informuje Janusz Wójtowicz, widać pozytywne działanie fotopułapek. – Chociaż nie stoją one „anonimowo”, bo w zawsze stawiamy tabliczkę, że ten rejon jest monitorowany. I o dziwo w takim miejscu nagle robi się porządek. W związku z tym, przemieszczamy fotopułapki: w jednym tygodniu są one w jednej lokalizacji, w następnej w innej. Czekamy na zgłoszenia mieszkańców Świdnika. Ostatnio taka fotopułapka została umieszczona na ulicy Kilińskiego, a wcześniej była na Polnej, gdzie zielone odpady często były porzucane obok kontenerów. Posypały się mandaty – dodaje Janusz Wójtowicz.
Mandat nakładany przez strażników wynosi 500 zł, jeśli sprawa trafi do sądu grzywna może sięgnąć nawet kilku tysięcy złotych. Kilkanaście osób już otrzymało mandaty.
PaSe / opr. ToMa
Fot. Sebastian Pawlak