Sukces Igi Świątek, która w sobotę wygrała French Open, sprawił, że wzrasta zainteresowanie tenisem. Właściciele szkół tego sportu odbierają coraz więcej telefonów w sprawie treningów.
Jak twierdzi lubelski trener Tadeusz Styżaj, zainteresowanie będzie jeszcze większe. – Iga Świątek zrobiła nam świetną reklamę. Przypomina to czasy sukcesów Wojciecha Fibaka, kiedy bardzo wiele osób biegało z rakietami tenisowymi. Teraz ludzie dzwonią. Wszystko to w sposób naturalny będzie się rozwijać.
CZYTAJ: French Open: triumf Igi Świątek!
– Kortów nie ma wiele, a chętnych jest sporo. Już przed sukcesem Igi było widać, że popularność tenisa rośnie, a zwycięstwo Polki w Paryżu tylko przyspieszy ten proces – stwierdza Emil Janczak, trener tenisa. – Jednak, żeby wychować zawodnika, trzeba włożyć w to większe nakłady finansowe. Znaczna część osób, które grają zawodowo, to dzieci lekarzy, prawników czy byłych sportowców. Iga Świątek jest córką olimpijczyka, wioślarza. Mama Novaka Djokovicia była narciarką. Ale żeby uprawiać tę dyscyplinę rekreacyjnie nie są wymagane specjalne środki. Można nauczyć się grać już za 150-200 zł miesięcznie.
– Niektórzy znakomici tenisiści zaczynali grać w wieku 5, inni w wieku 8 lat. Ten przedział wiekowy jest więc stosunkowo duży. Są to kwestie indywidualne, sprawy związane z treningiem czy krajem, w którym się szkoli. Jednak w wieku 12-13 lat trzeba podjąć decyzję: czy idziemy dalej, czy zostajemy na poziomie rekreacyjnym. W tym pierwszym przypadku trzeba jeździć na turnieje, zbudować sobie troszkę szerszy sztab szkoleniowy. Jest dużo czynników sprawiających, że koszty wzrastają. Jeśli rodzice nie mają środków albo nie znajdą sponsora, często kończy się tak, że utalentowany zawodnik może nie pójść dalej – wyjaśnia Marcin Michalewski, instruktor tenisa. – Nie można powiedzieć, żeby w Polsce były superwarunki do szkolenia. Jednak w ciągu ostatnich kilkunastu lat tenis w Polsce się rozwinął i możliwości są większe.
– Najprostszą zasadą tenisową jest: zagraj tam, gdzie nie ma przeciwnika. Jak ktoś zdobywa punkt, to nie otrzymuje jednego, tylko 15 pkt. Następnie jest 30, a później 40 punktów. Wzięło się to stąd, że kiedyś liczniki punktów były na zegarach – tłumaczy Emil Janczak.
– Chciałbym wszystkich zachęcić do uprawiania tenisa argumentem, że osoby grające łączy bardzo silna więź towarzyska. Polecam tenis każdemu, kto poszukuje znajomych, wspólnie uprawiających sport. Dodatkowo Światowa Organizacja Zdrowia zaleca uprawianie wszystkich sportów rakietkowych, nie tylko tenisa, osobom, które prowadzą siedzący tryb życia. Myślę, że można w ten sposób ciekawiej spędzić czas, niż biegając na bieżni – zachęca Adrian Goruń, trener tenisa z Lublina.
– Gra w tenisa bardzo poprawia naszą motorykę. Pomaga nam to w życiu codziennym. Szybka reakcja w tenisie, to też szybka reakcja w życiu – stwierdza Michał Sadowski, trener tenisa.
– Spodobał mi się ten sport. Jest bardzo techniczny, ale też siłowy. Trzeba również myśleć; rozgrywać mecze taktycznie – mówi Kacper Wolny, amatorsko grający w tenisa.
– Tenis to nie tylko odbijanie piłeczki; to wielka praca fizyczna i psychiczna. Oprócz tego, że dwóch zawodników ściera się na korcie i ich ciała „walczą” ze sobą, to tak naprawdę rywalizacja na najwyższym poziomie zaczyna się w głowie. To sport bardzo mentalny, wymagający utrzymania przez długi czas koncentracji i wygrywania decydujących punktów – dodaje Emil Janczak.
Najlepsi trenują codziennie. Chodzi nie tylko o grę w tenisa, ale i treningi ogólnorozwojowe.
LilKa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com