Wskrzeszenie legendy. Lubelscy mechanicy odtwarzają słynny polski samolot

121259897 707618916512726 7883356869297184382 n 2020 10 14 191558

Mechanicy z Lublina odtwarzają przedwojenny samolot RWD-8. Pierwszy egzemplarz – nieco różniący się od oryginału – już powstał i przechodzi testy powietrzne. Teraz trwa budowa egzemplarza, który będzie niemal wierną kopią legendarnego przedwojennego samolotu.

Powstaje on pod okiem Henryka Wickiego. – Konstruktorami samolotu RWD-8 byli Stanisław Rogalski, Stanisław Wigura i Jerzy Drzewiecki. A my tylko odtwarzamy to, co oni zrobili. Dokumentacji oryginalnej praktycznie nie ma. Wszystko, co mamy to cieniutka książeczka „Opis techniczny samolotu”, która jest cenna, bo są tam jedyne wiarygodne informacje. Ale są one dosyć skromne. Dotyczą jedynie ogólnych danych geometrycznych, ogólnej budowy. To za mało, żeby zrobić samolot. Nieocenioną pomocą są za to zachowane dosyć licznie zdjęcia – mówi pomysłodawca odtworzenia modelu Henryk Wicki.

– To wierna replika przedwojennego dwuosobowego RWD-8 – mówi Adam Bednarz, który przygotował model 3D na podstawie którego trwa budowa samolotu. – Rozpiętość skrzydeł wynosi 11 metrów, długość całkowita 8 metrów. Samolot latał z prędkością 175 kilometrów na godzinę. Idealnie nadaje się na „kabriolet powietrzny”.   

– Przed wojną wyprodukowano 560 sztuk tego samolotu, a na licencji za granicą ponad 200. Tę wielkość produkcji, jeżeli chodzi o samolot cywilny, przebiła dopiero PZL-104 Wilga w czasach powojennych. RWD-8 był znany ze swojej niesamowitej prostoty budowy, ale również łatwości pilotażu, bezpieczeństwa i stateczności. Przed wojną był to taki „wołek roboczy”. Używano go do wszystkiego: szkolenia, holowania szybowców, lotów turystycznych, latania sportowego. Wojsko Polskie wykorzystywały go w plutonach łącznikowych. To były samoloty, które latały w czasie wojny 1939 roku. Służyły do przewożenia meldunków, obserwacji pola walki, łączności.

– Pierwszy zbudowany przez nas egzemplarz już lata. Do tej pory wprawdzie wzbił się w powietrze tylko dwa razy, ale loty są bardzo obiecujące. Wygląda na to, że lata tak jak oryginał – opowiada Henryk Wicki.  

– Spawam kratownicę statku powietrznego, która będzie jego podstawą. Powstaje ona ze „starodawnych” materiałów, obecnie nazywanych albo amerykańskim 4130, albo sowieckim HGS. To stal chromowo-molibdenowa, lekka, wytrzymała. Będzie latać – mówi Arek Górski.

– Co jest najtrudniejsze w tym wszystkim? Może to zabrzmi jak żart, ale samolot miał odkrytą kabinę, której krawędzie były dookoła wyłożone wałkiem ze skóry. Chodziło o względy bezpieczeństwa, żeby się o te krawędzie nie kaleczyć. I najtrudniejsze było dzisiaj znalezienie wykonawcy, który zrobi taki wałek. Przed wojną było to łatwe, proste i mógł to zrobić każdy kaletnik, a dzisiaj nie ma odpowiednich specjalistów – tłumaczy Henryk Wicki.  

– To jest tak jakby wskrzeszenie legendy. A zobaczenie czegoś, co się zrobiło własnoręcznie, w powietrzu, to niesamowite uczucie – mówi Zbigniew Bendnarz, zajmujący się montażem samolotu.

RWD-8 z Lublina ma być gotowy do końca marca 2021 roku. Wtedy też wzbije się w powietrze. Jak mówią mechanicy, zainteresowanie klientów jest spore.

PaSe / opr. ToMa

Fot. Sebastian Pawlak

Exit mobile version