Z Odry nad Bystrzycę. Czy kajman trafi do Lublina?

brauen glattstirnkaiman paleosuchus palpebrosus 2020 10 05 185226

Kajman karzełkowaty odłowiony wczoraj (04.10) nad Odrą, być może trafi pod opiekę lubelskiej fundacji Epicrates. Decyzje w tej sprawie zapadną w czwartek. Na razie gad z rodziny aligatorowatych przebywa we wrocławskim zoo.

– Kontaktował się z nami dziś (05.10) rano Urząd Miasta Wrocław. Oczywiście wyraziliśmy wolę przyjęcia kajmana – mówi Bartłomiej Gorzkowski z fundacji Epicrates. – Gdyby miał trafić do nas, to nie do lubelskiego egzotarium, które jest częścią miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Lublinie. Tutaj trafiają wyłącznie zwierzęta z Lublina. Natomiast w przewidywaniu właśnie takich zdarzeń powstała nasza fundacja Epicrates, która działa na terenie całego kraju. Jeżeli zapadnie decyzja, że zwierzę ma trafić do nas, to zamieszka pod Warszawą albo będziemy szukać jakiegoś uprawnionego ośrodka gdzieś za granicą. Zależy też, czy to zwierzę „dogada się” ze stadem naszego wolontariusza, który od kilkunastu lat hoduje karłowate gatunki kajmanów, ma stosowne zezwolenia, odpowiednie zbiorniki i wybiegi.

Powstaje pytanie, skąd kajman wziął się nad Odrą?

– Gdyby był to zwierzak legalnie trzymany, łatwo to ustalić – tłumaczy Bartłomiej Gorzkowski. – Osoba, która chce takiego kajmana trzymać, musi uzyskać zezwolenie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Musi też spełnić warunki opisane w rozporządzeniu ministra środowiska na temat gatunków niebezpiecznych. Zwierzę, oprócz dokumentów stwierdzających legalne pochodzenie, musi też być „zachipowane”. Jeśli nie ma tego chipa, prawdopodobnie był gdzieś trzymany nielegalnie i kiedy się znudził właścicielowi albo zachorował, został porzucony. Nie jest to zwierzę jakoś wyjątkowo drogie, bo można je kupić za ok. 2 tys. zł – opowiada Bartłomiej Gorzkowski.

– Kajman karzełkowaty jest niewielkim gatunkiem. Przeciętnie osiąga ok. 140 cm długości i dla człowieka raczej nie stanowi zagrożenia. Nie szuka zwady z człowiekiem, ale męczony i zaczepiany, może pokaleczyć rękę. Jednak nie stanowi niebezpieczeństwa dla ludzkiego życia. Natomiast nasz klimat jest dla niego zagrożeniem śmiertelnym. Co prawda jest to gatunek stosunkowo odporny na niskie temperatury, to jednak nasz klimat i nasze temperatury, panujące już od listopada, są dla niego niebezpieczne. Zimy by nie przeżył – podkreśla Bartłomiej Gorzkowski.

– To gatunek spotykany często poza wodą. Zamieszkuje wolno płynące rzeki, strumienie, często z kamienistym dnem. Sporo wędruje po lądzie, tam szuka pożywienia, głównie bezkręgowców: owadów, ślimaków, krewetek. Nie gardzi też drobnymi kręgowcami, jak ryby czy gryzonie. Aktywny jest głównie nocą. Dnie spędza zwykle schowany albo w wykopanych norach na nabrzeżach rzek albo wśród konarów, gdzie jest bezpieczny. Terrarium czy wybieg dla takiego gatunku muszą być przestronne. Muszą mieć zarówno spory zbiornik wody, jak i sporą powierzchnię lądową. Trzeba pamiętać o oświetleniu UVB, które odpowiada za syntezę witaminy D3, za gospodarkę wapniową w organizmie. Jest to nieodzowne, żeby zwierzę było zdrowe i rozwijało się prawidłowo. UVB jest składnikiem światła słonecznego, ale ma tę właściwość, że nie przenika przez szyby. Dlatego w terrarystyce stosuje się specjalne oświetlenie – wyjaśnia Bartłomiej Gorzkowski.

– Potrzebna jest też suplementacja mineralno-witaminowa i opieka weterynaryjna. Chociaż jest niewielu lekarzy, którzy potrafią się zająć takimi zwierzętami. W naszej fundacji jest specjalistka od takich gadów. We Wrocławiu również ma fachową opiekę. Moim marzeniem jest natomiast, żeby osobę, która porzuciła to zwierzę na pewną śmierć, spotkały konsekwencje – podkreśla przedstawiciel fundacji Epicrates.

– Pozytywnie zaskoczyłoby nas, gdyby ludzie zaczęli myśleć, stali się odpowiedzialni i gdybyśmy nie musieli jeździć na interwencje. Niestety w samym Lublinie mamy ok. 60 interwencji rocznie do porzuconych zwierząt egzotycznych. Podobną liczbę mamy poza miastem. A wiadomo, że nie wszędzie jesteśmy wzywani i nie wszędzie jesteśmy w stanie dojechać. W chwili obecnej mamy pod opieką prawie 400 zwierząt – podkreśla Bartłomiej Gorzkowski z fundacji Epicrates.

W tej chwili fundacja Epicrates ma już kajmany tego samego gatunku, przekazane przez organy ścigania. Lubelska fundacja jest organizacją non profit. Na facebookowym profilu można znaleźć informacje o tym, jak można ją wesprzeć.

LilKa / PrzeG

Fot. wikipedia.org

Exit mobile version