Odbudowa zamojskiej perły baroku, czyli kościoła franciszkanów, coraz bliżej ukończenia. Największy XVII-wieczny barokowy obiekt sakralny w Polsce odzyskał swoją bryłę i rozmiary zbliżone do tych sprzed kilku wieków.
Trwają prace nad wnętrzem świątyni, które zostało już przywrócone do funkcji sakralnej po ponad dwóch wiekach pełnienia ról świeckich – m.in. koszar, szpitala, magazynu, liceum i kina „Stylowy”.
– Od momentu, gdy Polska znalazła się pod rozbiorami, dewastacja tego obiektu była ogromna – mówi proboszcz parafii Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie ojców franciszkanów w Zamościu, ojciec Andrzej Zalewski. – Jeszcze trzy lata temu – chociaż w budynku był już sprawowany kult – niektórzy, przechodząc obok naszego obiektu, pytali się: „Co to jest – kościół, kino czy może jakiś dom ludowy?”. Dzisiaj już się nikt nie będzie nad tym zastanawiał, bo są widoczne zrekonstruowane: szczyty kościoła, fasady wschodnia i zachodnia, kopuły ze strony północnej i południowej. Ewidentnie dzisiaj widać, że jest to obiekt sakralny.
– Zajmuję się teraz konserwacją portalu głównego do kościoła. Jestem na etapie końcowym – mówi kamieniarz Piotr Czajkowski.
– W trzech czwartych wnętrza świątyni prace zostały już ukończone. W tej chwili sztukatorzy „mocują się” z przywracaniem oryginalnego kształtu prezbiterium. Znajduje się ono w miejscu, gdzie dawniej było wejście do kina. Ściana wewnątrz jest mocno nierówna. To wszystko wymaga dużego nakładu sił, żeby doprowadzić do aranżacji świątyni w stylu barokowym – tłumaczy ojciec Andrzej Zalewski.
W kościele prace prowadzi pracownia konserwacji z Niedrzwicy Dużej. – Robimy teraz konserwację i zachowawczą, i rekonstrukcyjną. Utrwalamy powierzchnie malarstwa, która została, podklejamy, czyścimy. Następstwem będzie rekonstrukcja tej warstwy. Staramy się przywrócić świetność malowideł – mówi Jacek Stromidło.
– Robimy gzymsy, łuki, po to, aby uzyskać efekt powrotu do oryginału. Świątynia była ona na początku „bogata” architektonicznie i teraz powracamy do tego bogactwa – tłumaczy Marek Jóźwik.
– W 1984 roku skończyłem znajdującą się w tym budynku szkołę. Nikt nie traktował tego wtedy jako kościoła. Mówiło się o nim raczej jako o kinie „Stylowy” czy liceum plastycznym. Wtedy był w środku balkon teatralny. Podobnie teatralne było też całe wnętrze. Tylko z zewnątrz budynek miał formę kościoła – opowiada Piotr Czajkowski.
– Tu już jest klimat świątyni, domu Bożego. Oczekuję, kiedy będę mógł tutaj sprawować Najświętszą Ofiarę Jezusa Chrystusa – mówi ojciec Andrzej Zalewski.
Koszt rewitalizacji kościoła franciszkanów wynosi 26 milionów złotych, z czego ponad 22 miliony to dofinansowanie unijne.
Informacje o tym, jak wspomóc finansowo odbudowę, można znaleźć na stronie www.dzieloodbudowy.pl.
AlF / opr. ToMa
Fot. dzieloodbudowy.pl