Zginęli, bo pomagali Żydom. Zapomniani bohaterowie upamiętnieni

dsc 2771 2020 10 08 211400

Instytut Pileckiego dokonał dziś pierwszego na Lubelszczyźnie upamiętnienia Polaków, którzy zginęli za pomoc Żydom w czasie II wojny światowej. W ramach projektu „Zawołani po imieniu”, postawiono pamiątkowy kamień sześciu osobom, które za ratowanie Żydówki w czasach niemieckiego terroru, zostały zamordowane w Starym Lipowcu w gminie Księżpol.

Jednym z niewielu żyjących jeszcze świadków tamtej zbrodni jest Karolina Borowiec, która wówczas miała 12 lat. – To działo się przed świętem Trzech Króli. Uciekliśmy do lasu, bo Niemcy przyjechali. Nie wiedzieliśmy, co będą robić. Potem słyszeliśmy strzały i płacz małego dziecka. Potem się dowiedzieliśmy, że tam ukrywano Żydówkę i Niemcy wszystkich spalili. To było straszne. Wszyscy mieszkańcy rozpaczali, była żałoba.

– Działo się to 5 stycznia 1943 roku. Młoda, około 20-letnia Żydówka, Ita Becher, córka piekarza z Biłgoraja, ukrywała się wcześniej w domu Kusiaków. Tam uzyskała pomoc, jedzenie i dach nad głową. Została jednak przez Niemców złapana i na torturach kazano jej wydać miejsce, gdzie jej pomagano. Zaprowadziła żandarmów niemieckich do gospodarstwa Kusiaków. Kiedy Niemcy otoczyli dom, było w nim sześć osób – troje z rodziny Kusiaków i troje gości: Katarzyna Grochowicz, Katarzyna Rybak i Jan Zaręba. Niemcy wszystkich zamknęli w domu, który następnie podpalili. Ludzie znajdujący się w budynku zostali spaleni żywcem – opowiada Karol Madej z Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami Instytutu Pileckiego.

– Niemcy nie dochodziła, kto pomagał tej Żydówce, a kto był w tym domu przypadkiem. Po prostu zabili wszystkich, którzy się tam znaleźli. To pokazuje, jak silny był terror niemiecki w powiecie biłgorajskim – dodaje Karol Madej.

– Dzisiejsze wydarzenie to dla mnie prawdziwe przeżycie. Żałuję tylko, że mój mąż tego nie dożył. Ale długo myśleliśmy wraz z nim, gdzie się zwrócić, żeby dojść tej prawdy, że rodzina poświęciła życie dla Żydówki. Bardzo się cieszę, że polski rząd i Instytut Pileckiego to nagłośniły i godnie upamiętniły członków mojej rodziny – mówi Małgorzata Kusiak.

– Mam poczucie, że jest to niezbadana w pełni „nisza”; obszar, który odkrywa lokalnych bohaterów, o których nikt nie pamiętał. To bohaterstwo po wielu latach jest zaznaczone. Historia, która była na arenie międzynarodowej niezauważalna, została odkryta na nowo i przebadana przez Instytut Pileckiego pod kątem źródeł i materiałów. Mamy nadzieję, że teraz znajdzie miejsce na kartach podręczników – mówi Anna Miszczyk z Instytutu Pileckiego.   

– Upamiętnienie rodziny Kusiaków i innych osób, które tutaj zginęły, to ważne wydarzenie dla całej Polski. W dzisiejszych czasach, kiedy często kwestionowane jest to, kto był katem, a kto ofiarą, ważne jest, by podkreślać wymiar sprawiedliwości dziejowej tego upamiętnienia. Powinniśmy przypominać, że Polska była tym krajem, który najbardziej ucierpiał ze strony Niemców – mówi wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski.

– „Zawołani po imieniu” to unikatowy w skali międzynarodowej projekt, bo pokazuje na konkretnych, historycznych przykładach, czym groziła pomoc Żydom w okupowanej przez Niemców Polsce – mówi dyrektor Instytutu Pileckiego, Wojciech Kozłowski. – Rodziny „zawołanych po imieniu” są zupełnie innymi rodzinami niż Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, nagrodzonych przez instytut Jad Waszem. W tym drugim przypadku są to historie, które zakończyły się swoistym happy endem, ponieważ to Żydzi, którzy ocaleli zgłaszają kandydatury swoich wybawców do Jad Waszem. W naszym przypadku mówimy natomiast o historiach, w których ginęli i ratujący Polacy, i Żydzi, których ratowano. A jest to dotychczas część historii całkowicie nierozpoznana.  

– Osoby, które tutaj zginęły i ich bliscy, nie usłyszeli wcześniej ze strony państwa polskiego słowa „dziękuję”, zasługują na absolutny szacunek – stwierdza Magdalena Gawin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. – Żeby wówczas pomagać Żydom, trzeba było naprawdę bardzo dużo odwagi cywilnej i heroizmu. My jesteśmy też od tego, żeby nadać im sens. Dlatego podczas upamiętnień powtarzamy: „Jeśli ktoś oddaje życie za niewinnych, śmierć musi cofnąć swój wyrok”. Wymieniając te nazwiska, cofamy ten wyrok śmierci.

Do tej pory Instytut Pileckiego upamiętnił kilkanaście miejsc, gdzie z rąk niemieckich okupantów, za pomoc Żydom, życie stracili Polacy.

TsF / opr. ToMa

Fot. TsF

Exit mobile version