C jak Chrostowska
Grażyna Chrostowska (1921-1942) – urodziła się w Lublinie w rodzinie Michała i Wandy Chrostowskich. Gdy miała zaledwie 11 lat zmarła jej matka. Od tego czasu cały ciężar wychowania Grażyny i jej starszej siostry Apolonii (Poli) spadł na ojca – legionistę, nauczyciela, działacza społecznego i politycznego. Przyszła poetka uczyła się w Gimnazjum Michaliny Sobolewskiej, a później w Gimnazjum Heleny Czarnieckiej, które mieściło się przy ulicy Bernardyńskiej w Lublinie. To właśnie wtedy zaczęła pisać wiersze, a prawdopodobnie także i prozę. Jej siostra była w gronie osób redagujących czasopismo lubelskiej młodzieży szkół średnich „W Słońce”, wśród których była również np. Julia Hartwig czy Jerzy Pleśniarowicz. Twórcy pisma należeli do ostatniego międzywojennego pokolenia będącego pod wpływem poetów z kręgu awangardy lubelskiej, czego przejawem była m. in. fascynacja Józefem Czechowiczem czy Józefem Łobodowskim.
Ten kontakt starszej siostry z najmłodszym wówczas środowiskiem literackim Lublina pozwala na przypuszczenie, że to właśnie ono kształtowało gust młodziutkiej Grażyny. Po wybuchu wojny, na przełomie września i października 1939 roku Michał Chrostowski przystępuje do organizowania w Lublinie Komendy Obrońców Polski – jednej z pierwszych konspiracyjnych organizacji, mającej na celu kontynuowanie walki z Niemcami. Pola i Grażyna włączają się do tej pracy – między innymi jako łączniczki i kolporterki wydawanego przez KOP pisma „Polska Żyje”. W styczniu 1941 roku zostaje aresztowana Pola. Kilka miesięcy później zostaje wraz z ojcem zatrzymana Grażyna. Michał Chrostowski po krótkim śledztwie w więzieniu na Zamku zostaje skazany na śmierć i wywieziony do Auschwitz, gdzie wkrótce ginie. Grażyna wraz z Polą po paromiesięcznym śledztwie w areszcie Gestapo „Pod Zegarem” i na Zamku również zostają skazane na karę śmierci i po kilku miesiącach wspólnie z innymi dziewczętami i kobietami z Lublina trafiają we wrześniu 1941 roku do obozu w Ravensbrück. Tam zostają rozstrzelane 18 kwietnia 1942 roku.
Trudno o wierszach Grażyny Chrostowskiej mówić w oderwaniu od jej biografii. Tak też zresztą zwykle są one prezentowane – przede wszystkim jako świadectwo traumatycznych doświadczeń, jakie stały się udziałem pokolenia urodzonego w Polsce około 1920 roku. Układane, pisane lub dyktowane w nieludzkich warunkach hitlerowskiego więzienia, a później niemieckiego obozu koncentracyjnego miały według zachowanych relacji być wyrazem kłębiących się w umysłach młodych dziewcząt emocji i lęków, próbą ucieczki od lagrowej rzeczywistości czy wreszcie po prostu sposobem na wzajemne podtrzymanie na duchu. I choć wszystko to oczywiście w wierszach Chrostowskiej znajdziemy, warto jednak spytać, czym jeszcze ta poezja może być, czy kryje się w niej coś więcej niż zapis dramatycznego losu dwudziestoletniej dziewczyny – aresztowanej, sądzonej, skazanej na śmierć, wywiezionej do obozu i rozstrzelanej. A jest to zadanie o tyle trudne, że w zasadzie wszystkie znane nam dzisiaj jej wiersze pochodzą z lat 1941-1942 – zachowały się w postaci więziennych grypsów, obozowych notatek albo zostały spisane z pamięci przez jej koleżanki.
To właśnie one zadbały o pamięć o Grażynce (jak ją nazywały), jej wiersze były publikowane w antologiach poezji obozowej, pojawiały się we wspomnieniach (m.in. jej towarzyszki obozowej – Wandy Półtawskiej). W latach 70-tych Chrostowską przypomniał ówczesny dziennikarz „Kuriera Lubelskiego” – Alojzy Leszek Gzella. Później jej postać zaczęła powracać do świadomości lublinian (i nie tylko) dzięki Barbarze Oratowskiej oraz kierowanemu przez nią Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”. To właśnie za jej sprawą od wielu już lat organizowany jest ogólnopolski konkurs recytatorski imienia młodziutkiej poetki, ona również zadbała o edycję zachowanych jej wierszy, wyszła także z inicjatywą, by położony niedaleko jej rodzinnego domu na lubelskim Kośminku plac został nazwany Skwerem Grażyny Chrostowskiej.
Poezja Chrostowskiej– choć objętościowo niewielka (zachowało się niewiele ponad 60 wierszy) – stanowi bardzo ciekawy przykład samodzielnego rozwoju i poszukiwania własnej drogi poetyckiej. Powstawała w okolicznościach, w których trudno mówić o normalnym literackim obiegu, w przeciwieństwie do swoich warszawskich rówieśników (jak Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy czy Andrzej Trzebiński) nie miała ona możliwości publikowania w podziemnych wydawnictwach czy uczestniczyć w tajnych spotkaniach literackich. Tym bardziej godne uwagi jest to, że w miarę upływu czasu widać wyraźny rozwój i przemiany jej literackiego stylu.
Chrostowska zdaje się stopniowo ogałacać swoje teksty z nadmiernych emocji, coraz rzadziej sięga po utarte metafory, język jej poezji się upraszcza, a ona sama koncentruje się na suchym, wypranym z uczuć konkrecie. Krótkie, poszarpane wersy, stanowiące często osobne całostki składniowe, pewna surowość obrazowania – wszystko przywołuje na myśl poezję Tadeusza Różewicza. Zachowując zatem wszelkie proporcje można zaryzykować stwierdzenie, że odciętej od wszelkich literackich wpływów Chrostowskiej, zupełnie niezależnie, udało się znaleźć formę poetyckiej wypowiedzi adekwatną do traumatycznego doświadczenia, jakie stało się jej udziałem. Jednym z najbardziej przejmujących tego przykładów jest napisany pięć dni przed śmiercią krótki wiersz To tylko zbyt wcześnie:
To tylko zbyt wcześnie
Dotknęło mnie cierpienie,
Że cała się spaliłam
Na martwy, jasny popiół
I pozostało tylko wytrwałe milczenie,
Co prawdę odsłania.
Wszak wciąż stoję w ogniu…
Jarosław Cymerman
Grażyna Chrostowska z ojcem Michałem Chrostowskim
Portret Grażyny Chrostowskiej
Grażyna Chrostowska z siostrą Polą (na wycieczce pod Lublinem, zdjęcie zrobione najprawdopodobniej tuż przed wojną)
Skany grypsów Grażyny Chrostowskiej z wierszami pisanymi przez nią w więzieniu na Zamku i Pod Zegarem.
Materiały ze zbiorów Muzeum Narodowego w Lublinie, Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem”.