17 listopada obchodzimy Światowy Dzień Wcześniaka. Z powodu pandemii w tym roku jest to wyjątkowo trudne święto dla rodziców tych dzieci.
– W okresie epidemii zauważamy taki trend, że wcześniaków rodzi się mniej. Nie wiemy jak to można interpretować – mówi Radiu Lublin ordynator oddziału neonatologii i intensywnej terapii noworodków Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 4 Eulalia Majewska. – Może tak, że bardziej kobiety skoncentrowane są na oszczędzającym trybie życia, będąc w tym błogosławionym stanie. W ubiegłym roku w naszym oddziale urodziło się 460 wcześniaków, czyli dzieci urodzonych poniżej 37. tygodnia ciąży, natomiast 81 dzieci było wcześniakami skrajnie niedojrzałymi. Wszystkie te dzieci wymagają intensywnego postępowania, intensywnej terapii ze wsparciem oddechowym, czy to respiratorami, czy nieinwazyjnie. Jest to zawsze batalia dzień po dniu, kilka czy kilkanaście tygodni walki o wyleczenie takiego dziecka.
– Działam przy szpitalu SPSK 4 przy ul. Jaczewskiego w Lublinie. Już od ponad 6 lat prowadzę tam grupę wsparcia dla rodziców wcześniaków – mówi Dorota Rutkowska, mama trójki wcześniaków. – W tym roku świętujemy w Internecie, łącząc się też ze sobą za pomocą kamer, pokazując swoje dzieci, rozmawiając, dyskutując. To wyjątkowe święto dla nas rodziców, przywołujące wspomnienia. Czasami pojawiają się łzy smutku, ale pomimo tego jest to dla nas dzień radosny, ponieważ możemy popatrzeć na te nasze dzielne istoty, które były takimi okruszkami, a rozwijają się z każdym dniem. Chwalimy się naszymi dziećmi, dajemy wiarę i nadzieję innym ludziom.
– My znamy i bardzo doceniamy rolę tego, aby dziecko przebywało z matką, natomiast niestety czas epidemii również ogranicza nas w tym względzie – przyznaje Eulalia Majewska. – W każdej sali jest po kilkoro dzieci, a takie nieograniczone odwiedzanie przez matki wymagałoby niestety przebywania w pojedynczych salach, więc jest to niemożliwe. Dlatego prowadzimy grafik. Możemy przyjąć jedną osobę dziennie. Telefonicznie rozmawiamy codziennie, tzn. rodzice do nas dzwonią, natomiast na grupie facebookowej mamy mogą dostawać filmy i zdjęcia nawet codziennie.
– Szymon urodził się w 28. tygodniu ciąży, więc jest zdecydowanie wcześniej urodzonym dzieckiem, niż Aleksander – mówi Izabela Szczepańska-Kędziora, mama dwóch wcześniaków. – Ważył 1100 gramów, teraz już prawie 1700 – jest bardzo malutki, ale bardzo silny. Gdy przebywałam na oddziale, czyli przez pierwsze 2 tygodnie, miałam możliwość zobaczenia się ze swoim dzieckiem 3 razy dziennie. Te wizyty trwały od 45 minut do godziny. Natomiast po 2 tygodniach dostałam wysokiej gorączki i dowiedziałam się, że jestem zakażona koronawirusem, no i ten dzień, którego sobie nie wyobrażałam nadszedł bardzo szybko – musiałam rozstać się z synkiem, zostałam wypisana ze szpitala. 11 listopada widziałam się z nim pierwszy raz po 3 tygodniach. Spodziewałam się potoku łez, ale to była sama radość i czerpałam z każdej sekundy możliwości wspólnego bycia razem, przytulania się. Nie mogę doczekać się następnego spotkania. Tak naprawdę najwięcej sił daje mi teraz mały Aleksander, który ma 11 miesięcy, jest tutaj ze mną i jemu muszę teraz poświęcać każdą sekundę… i pozostaje tylko czekać.
– Pomagamy przejść rodzicom również przez tę drogę, jeśli chodzi o wizyty specjalistyczne – dodaje Dorota Rutkowska. – W obecnej sytuacji ciężko jest dostać się do specjalisty, a wychodząc ze szpitala z wcześniakiem dostaje się plik skierowań na wizyty, które powinny zostać odbyte. To m.in. neurolog, kardiolog, pulmonolog, USG główki, USG brzuszka i jeszcze wiele innych. Tak więc ta droga wcześniaka nie kończy się na oddziale.
Symbolem wcześniaków są maleńkie fioletowe skarpetki.
InYa / GRa
Fot. pixabay.com