Zmiany klimatyczne powodują coraz więcej skutków dostrzegalnych nie tylko dla naukowców. Tegoroczne listopadowe temperatury wprawdzie nie odbiegają od kilkuletnich norm, ale – gdy zestawimy je z wynikami z ubiegłych dekad – mamy do czynienia z ociepleniem. Wśród skutków ocieplenia klimatu jest wydłużenie czasu wegetacji roślin.
– Jeśli jest ciepło, to roślina rośnie. Jeśli jest zimno, to nie rośnie. To tak w dużym skrócie, bo te mechanizmy są troszeczkę bardziej skomplikowane. Zależą też od czasu nasłonecznienia, ponieważ w zimie ten dzień robi się coraz krótszy, więc krócej słońce operuje – mówi w rozmowie z Radiem Lublin specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Tomaszów, Karol Jańczuk. – Niemniej możemy powiązać moment kwitnienia, wzrostu roślin z temperaturą i słońcem. W perspektywie najbliższych lat będzie po prostu szybciej przychodzić wiosna, a później zima – dodaje.
– Z naszych obserwacji wynika, że okres wegetacyjny roślin się wydłuża – zaznacza Piotr Chmielewski, członek Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego. – Wystarczy wyjrzeć przez okno. Niektóre gatunki roślin zaczynają nam kwitnąć po raz kolejny, chociaż powinno mieć to miejsce tylko raz w roku. Pytanie czy te kwiaty zostaną zapylone. Jeśli tak się stanie, najprawdopodobniej te nasiona nie wykształcą się, ponieważ tylko patrzeć, jak przyjdą przymrozki i te części nadziemne nam po prostu zginą – dodaje.
– Co prawda ekosystemy to nie są takie rzeczy, które nam się zmieniają z dnia na dzień – opowiada Jańczuk. – Te procesy trwają raczej kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Niemniej już obserwujemy regres świerka. Jest to gatunek, który nie lubi ciepła. Mamy sporo świerków nie tylko na Roztoczu, ale także na całej Lubelszczyźnie. Widzimy, że jego udział w lesie po prostu spada. Świerk się wydziela, choruje. Także jeśli chodzi o kwestie ilości wody, związaną z suszami, pośrednio także z temperaturą, możemy zauważyć to, że sosny bardzo cierpią. Pojawiają się gradacje, czyli choroby, epidemie takich przeróżnych szkodników tego drzewa. Tak jak chociażby kornik ostrozębny. Jest to spowodowane właśnie długotrwałymi suszami. To nie jest tak, jak z człowiekiem, że jednego dnia jest zdrowy, a drugiego chory. Jednak te zmiany rozkładają się na wiele, wiele lat. Są też pozytywne tego efekty, ponieważ rośliny, które lubią ciepło – klony, jawory – fenomenalnie obradzają i dają piękne odnowienie, bardzo dobrze się czują – dodaje.
– Nie da się ukryć, że w ostatnich latach jesień mamy coraz cieplejszą, a zimy coraz łagodniejsze – tłumaczy Chmielewski. – Zwłaszcza zima w 2019 roku jest takim bardzo dobrym przykładem. Śniegu nie było zbyt wiele. Na takich zmianach cierpią nie tylko rośliny, ale również zwierzęta. Chociażby suseł perełkowany, którego mamy bardzo izolowane populacje na Zamojszczyźnie. Przy takich wyższych temperaturach on nie zapada w sen zimowy, tylko błąka się po pastwiskach, na których jest coraz mniej do jedzenia. Nawet, jeśli przyjdą niższe temperatury i zwierzę „położy się spać”, to może się już nie obudzić, gdyż nie zgromadzi odpowiedniej tkanki tłuszczowej na czas tej hibernacji – dodaje.
– Na leśną zwierzynę wpłynie to różnie – podkreśla Jańczuk. – Na pewno zmieni to okres snu zimowego u wielu gatunków. Słyszałem gdzieś, że są jeszcze aktywne nietoperze. Owadów, czyli ich pokarmu, jest już natomiast niewiele. Zwierzę nie jest duże, więc pora już mu hibernować, czyli szukać miejsca o stałej temperaturze, w której sobie przeczeka zimę – dodaje.
Meteorologiczna zima rozpoczyna się 1 grudnia 2020 roku i potrwa do końca lutego 2021 roku. Synoptycy przewidują, że tegoroczny grudzień i pierwsza połowa stycznia będą łagodne i dopiero w drugiej połowie stycznia odczujemy spadek temperatur nawet do -8 stopni Celsjusza.
AlF / opr. PaW
Fot. pixabay.com