W zaległym meczu 7. kolejki I ligi piłkarskiej Górnik Łęczna podejmował GKS 1962 Jastrzębie.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Górnik Łęczna – GKS Jastrzębie, 11.11.2020, fot. Wojciech Szubartowski
Gospodarze rozpoczęli z animuszem, a największą ochotę do gry w łęczyńskiej jedenastce od pierwszej minuty przejawiał Karol Struski. Ustawiony na prawym skrzydle dziewiętnastolatek w dwunastej minucie skorzystał z prezentu niefrasobliwie wyprowadzającego piłkę z własnej połowy Dawida Witkowskiego i po przechwycie strzałem w długi róg pokonał Mariusza Pawełka.
Wydawało się, że Górnicy mają mecz pod kontrolą, ale wówczas goście z Jastrzębia wywalczyli rzut rożny. Dośrodkowanie Daniela Ferugi sprytnie przedłużył Daniel Rumin, a akcję na krótkim słupku wykończył Michał Rutkowski doprowadzając do remisu.
Po stracie gola łęcznianie otrząsnęli się szybko, ale mimo kilku ciekawych akcji przed przerwą nie zdołali już zdobyć gola.
W drugiej odsłonie jako pierwsi groźnie zaatakowali goście, ale strzał Farida Alego obronił Maciej Gostomski. Później kilka sytuacji stworzyli Górnicy: Tymosiak i Sasin próbowali z dystansu, a Stasiak w polu karnym uderzał nożycami. Bezskutecznie.
Inicjatywę przejęli rywale. Golkiper Górnika świetnie jednak poradził sobie z kolejnymi próbami Alego oraz strzałem Marka Mroza.
Końcówka to znów prawdziwy horror. 89 minuta – rzut karny dla Górnika. Niezawodny w takich momentach Paweł Wojciechowski pudłuje. Goście już witają się z punktem. Tymczasem w czwartej minucie doliczonego czasu gry jeszcze jedna akcja gospodarzy. Wrzutka w pole karne z prawej strony – i główka zmiennika, Adriana Cierpki. Gol na 2:1.
Górnik znów w końcówce wyszarpuje wygraną i umacnia się na trzecim miejscu w tabeli I ligi.
– Zdobyć tutaj bramkę to jedno z moich marzeń – mówił po meczu Karol Struski: – Bardzo się cieszę z tego powodu, tym bardziej że jestem wychowankiem tego klubu. Myślę, że to nasza pazerność – w naszych głowach zawsze siedzi to, że chcemy grać o pełną pulę.
JK
Fot. Wojciech Szubartowski