Znaleziono nowe miejsca występowania różnych gatunków roślin i okazy, dotychczas rzadko spotykane w Polsce – to efekt prac terenowych pracowników Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym na terenie miejscowego parku krajobrazowego. Oddział Przyrodniczy kazimierskiego muzeum, wspólnie z Ogrodem Botanicznym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, prowadzi projekt dotyczący inwentaryzacji przyrodniczej województwa lubelskiego.
– Dla nas takim odkryciem jest znalezienie stanowiska kosatki kielichowatej – mówi kierownik Oddziału Przyrodniczego Muzeum Nadwiślańskiego, Joanna Szkuat. – Dla przeciętnego człowieka jest to taki rodzaj trawki, która ma bardzo ładny kwiatostan i ładnie wygląda. Tak naprawdę wiele z tych rzadkich roślin to są gatunki, obok których możemy przejść obojętnie. Nie wyróżniają się niczym szczególnym, ale jednak z racji tego, że siedliska, na których występują, są rzadkie, albo zmieniają się warunki, czy to klimatyczne, czy zarastają kamieniołomy, są to rośliny zagrożone wyginięciem – dodaje.
– O tych roślinach nikt nic nie wie. Może dziki by coś powiedziały, bo one bardzo regularnie tu szorują, mają swoje nowe ścieżki. Kiedyś ludzie mieli swoje regularne ścieżki, tak jak było w prawie rzymskim. Chodziło się jak najkrócej. Sąsiedzi też nie mieli o to pretensji, bo też chodzili po czyimś terenie – mówi jeden z mieszkańców okolic Kazimierza Dolnego. – Dzisiaj zwierzyna szoruje po tych wąwozach i to ona wie najwięcej o tych roślinach. Może jest też jakaś niszowa grupka pojedynczych osób, które tam się czasem wiosną wybiorą. Jestem jednym z ostatnich rolników konnych, więc widzę, co tam jest. Natomiast trzeba być specjalistą, żeby coś o tych roślinach wiedzieć i je wypatrzeć – twierdzi.
– Wiele tych gatunków jest też zagrożonych wyginięciem, dlatego że są piękne. To są rośliny, na które ludzie zwracają uwagę. Gatunki jak miłek wiosenny, kosaciec bezlistny to takie, dla których to człowiek jest zagrożeniem – tłumaczy Joanna Szkuat.
– Kazimierz Dolny to nie tylko zabytki czy sztuka, ale także przyroda – mówi Romana Rupiewicz ze Stowarzyszenia Genius Loci. – To jest właśnie ta niesamowita synergia działań ludzkich i przyrody. Wydaje mi się, że to, iż te rośliny i siedliska zostaną zinwentaryzowane, przyczyni się do wypromowania naszego regionu. To pozwoli wielbicielom przyrody przyjeżdżać i podziwiać te rośliny kserotermiczne, murawy oraz wspaniałe rośliny, które rosną w wąwozie przed kamieniołomem – wymienia.
– Dopóki nie będziemy chodzić po terenie, do czasu kiedy nie będziemy wiedzieli, gdzie co rośnie i ile, nie będziemy w stanie ocenić, które gatunki sobie radzą, które nie giną i doskonale współżyją z człowiekiem, a które nie radzą sobie i wymagają naszej pomocy – wyjaśnia Anna Cwener z Ogrodu Botanicznego UMCS.
– Nie przyłapaliśmy nikogo na gorącym uczynku, ale przy sprawdzaniu jednego stanowiska storczyków, gdzie w maju pięknie kwitły obuwiki, za dwa, trzy tygodnie zobaczyliśmy już tylko przekopaną ziemię. Nie było już ani śladu po tych kwiatach – opowiada Romana Rupiewicz. – To dla nas przyrodników i wszystkich jest przykre, że ludzie chcą mieć coraz więcej, mimo że są sklepy z roślinami. Wybór gatunków jest bardzo duży i wiele, nawet tych rzadszych okazów, można kupić w sklepach. Mimo wszystko ludzie często przekopują z terenów rezerwatów rośliny do swoich ogrodów – dopowiada.
Wyniki badań terenowych są teraz opracowywane, a efektem tych prac będzie wykaz 80 gatunków roślin wraz z opisami, które mają znaleźć się na stronie internetowej Muzeum Nadwiślańskiego.
ŁuG / WT
Fot. User:Carstor, CC BY-SA 3.0