Firma z Lublina oferuje transmisje na żywo uroczystości pogrzebowych. Jak twierdzi, w dobie pandemii na takie usługi jest zapotrzebowanie.
– Obecne realia zmuszają ludzi, by przenosić różne wydarzenia z życia do Internetu – mówi właściciel firmy oferującej takie transmisje, Tomasz Jurowicz. – Transmisjami zainteresowaliśmy się jednak już dużo wcześniej, przed pandemią. Kiedy w wyniku epidemii społeczeństwo zostało zamknięte w domach, okazało się, że jest to bardzo potrzebna usługa między innymi na ślubach. Przez to dotarliśmy również do klientów, którzy poprosili, żebyśmy transmitowali pogrzeb. Usługa ta więc narodziła się z życiowej potrzeby.
– Mam co do tego dość mieszane uczucia. Trzeba dużej delikatności i głębokiego wyczucia, żeby móc udźwignąć taką ceremonię. Jest to czyjś bardzo wielki ból, cierpienie i trzeba mieć na uwadze, żeby go nie obnażyć, nie sprofanować – mówi ks. Arkadiusz Paśnik, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Lublinie. – Ale jest też druga strona medalu. Jest masa ludzi, którzy obecnie nie mogą z różnych powodów przyjść do kościoła i chciałoby zobaczyć tę uroczystość poprzez środki społecznego przekazu i pomodlić się w swoim domu. Brałem udział w takich pogrzebach. I ten ktoś, oglądający transmisję, czuł ogromny spokój wewnętrzny i solidarność z tymi, którzy byli na cmentarzu.
– Dla każdego klienta przygotowujemy indywidualny link. Tylko osoby, które go posiadają.mogą oglądać transmisję. Nie znajdzie jej nikt nieupoważniony po prostu szukając w wyszukiwarce – informuje Tomasz Jurowicz. – Jeszcze kilka lat temu nie pomyślelibyśmy, że na YouTube będą codziennie transmitowane msze święte. Jednak teraz tak się dzieje. I o każdej porze mamy bardzo dobry dostęp do transmisji mszy świętych. A to jest także msza święta, tylko o nieco innym charakterze i bardziej prywatna.
A co o takich transmisjach sądzą lublinianie?
– Jestem raczej na nie. Przy takich uroczystościach są bardzo silne emocje. Nie chciałabym być w takiej sytuacji obserwowana. To jest taka rzecz intymna – mówią jedni mieszkańcy miasta.
– Może to jest dobry pomysł. Zwłaszcza w czasach kiedy mamy pandemię i każdy odcięty jest od wielu rzeczy – uważają jednak inni.
– To jest zasadniczo złe rozwiązanie. Człowiek lgnie do innych ludzi i jego budowa psychospołeczna polega na tym, żeby wchodzić w interakcje. Ale obecnie jest to pewna konieczność epidemiologiczna. Jeżeli na jednej szali położymy bezpieczeństwo i ryzyko, a na drugiej chęć oddania komuś hołdu i szacunku, to ludzie wybierają raczej bezpieczne zachowanie. Czyli – poza najbliższymi – pozostałe osoby wybierają uczestnictwo online – mówi profesor Włodzimierz Piątkowski, socjolog medycyny z UMCS-u i Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
– Nie unikniemy tego. Przygotujmy dobrze ludzi, którzy wiedzą co robią i nie niszczą tego, co dla kogoś jest święte i dbają o godność człowieka – dodaje ks. Arkadiusz Paśnik.
To jest jedna z pierwszych tego rodzaju inicjatyw w Polsce.
InYa / opr. ToMa
Fot. archiwum