W zmienionej aranżacji, z nowymi eksponatami została otwarta wystawa plenerowa Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. To jedna z niewielu tego typu placówek, która jest dostępna dla turystów w obecnej sytuacji pandemicznej.
– Z jednej strony nowości, z drugiej strony już państwo o nich słyszeli. Jest An-26 ten sam którym chwaliliśmy się, że udało nam się pozyskać go z Centralnej Szkoły Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie. Już w tej chwili cieszy oko przewróconymi barwami. Przeszedł renowację, został zabezpieczony, udało nam się uruchomić pewne mechanizmy, Myślę więc, że jest dużą gratką dla zwiedzających. To on wita nas tuż po wejściu na ekspozycję plenerową – mówi oprowadzający po wystawie Jacek Zagożdżon, kierownik Działu Edukacji, Organizacji i Udostępniania Wystaw Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie.
– Byliśmy z córką i widzieliśmy. Bardzo się podobało. Naprawdę chętnie zapraszamy. Naprawdę warto – mówią zwiedzający.
– Cieszy nas to, że mieszkańcy Dęblina, pracownicy garnizonu Dęblin zaczynają muzeum postrzegać jako trwały element naszego miasta – stwierdza Jacek Zagożdżon. – To nie jest już jakieś muzeum, obce miejsce. To jest to trzecie miejsce, gdzie po pracy się przychodzi, o którym się mówi. To nas cieszy, za co dziękujemy wszystkim, którzy nas odwiedzają – dopowiada.
– Tutaj idąc codziennie do pracy, nie ma żadnego żołnierza, który by nie spojrzał z sentymentem na te statki powietrzne, które były w eksploatacji i na których część naszych kolegów uczyła się latać – mówi major Marek Kwiatek, rzecznik prasowy Lotniczej Akademii Wojskowej. – Piękny zbiór. Oby więcej takich instytucji. Pięknie propagują tradycje polskiego lotnictwa. Myślę, że zarówno Lotnicza Akademia Wojskowa, jak i muzeum są głównymi spadkobiercami polskiej tradycji lotniczej – dodaje.
– Udało nam się stworzyć nowe stanowisko postojowe. Nowe-stare, bo tak naprawdę pokazujemy, jak to kiedyś wyglądało, jak dawniej wyglądała na lotniskach polowych – tłumaczy Jacek Zagożdżon. – Były to tak zwane izolowane stanowiska postojowe, gdzie samoloty miały przetrwać ewentualny atak bombowy. Wówczas, kiedy bombardowania nie były jeszcze tak precyzyjne, w sytuacji gdy trafiony zostałby jeden z samolotów, odłamki nie uszkodziły by drugiego, bo stałby on za obwałowaniami. Przeorganizowaliśmy również aleje Limów. Te sławne aleje ze zdjęć staramy się odtworzyć również u nas – informuje.
– Muzeum przyciągnęło mnóstwo turystów. Było zainteresowanie. Trochę nam w tym wszystkim pomieszała pandemia, ale wiadomo, że nie tylko nam, tylko na całym świecie – mówi Jarosław Wojtyś. – Ogólnie jest bardzo pozytywnie odbierany. Jestem motocyklistą, oprócz tego radnym w Radzie Miasta Dęblin. Wiem, że bardzo dużo motocyklistów zwiedza Muzeum Sił Powietrznych. Stała grupa z Tarnobrzega, Sandomierza. Byłem na ekspozycji plenerowej. W plenerze można więcej, nie ma takich ograniczeń, więc myślę, że to „dobry strzał” – dopowiada.
– Cieszy nas, że możemy dla państwa to muzeum otwierać. Na razie jest to tylko ekspozycja plenerowa. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z pełnymi obostrzeniami – twierdzi Jacek Zagożdżon. – Oczywiście wchodząc do nas, możecie się państwo czuć się bezpieczni. Już na wejściu są płyny dezynfekujące, obowiązują maseczki, dystans społeczny. Otworzyliśmy ekspozycję plenerową, czyli 4 hektary przestrzeni muzealnej, która na szczęście przy tej pięknej pogodzie jest fantastycznie prezentowana w akompaniamencie dźwięków silników z pobliskiej bazy. To jest naszą rzeczywistością muzealną. To jest to, czym my się chwalimy. Cieszymy się z tego, że zwiedzając nasze muzeum, można podziwiać statki powietrzne w pełnej krasie, tak jak one wyglądają swoich naturalnych środowiskach w powietrzu – dodaje.
Na ekspozycji plenerowej znajduje się 77 statków powietrznych – 14 śmigłowców i 63 samoloty. Dodatkowo znajdziemy tam 5 różnych przeciwlotniczych systemów rakietowych, 40 pojazdów specjalnych oraz 9 przyczep z urządzeniami techniki lotniczej, a także zestawy radiolokacyjne krótkiego i dalekiego zasięgu.
ŁuG / WT
Fot. Łukasz Grabczak