Ponad 200 paczek żywnościowych przygotowali wspólnie przedstawiciele 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego, Cukrowni Werbkowice, gminy Hrubieszów wraz z mieszkańcami regionu. Jak co roku w okresie przedświątecznym wspomogą w ten sposób Polaków na Ukrainie – ubogich mieszkańców diecezji łuckiej w obwodzie włodzimierskim.
O długiej tradycji wspomagania rodaków po drugiej stronie granicy mówi kapelan 2 Pułku Rozpoznawczego, podpułkownik ksiądz prałat Andrzej Puzon. – Od 25 lat nasza droga przed Bożym Narodzeniem wiedzie na Wołyń do Polaków. To jest nasza 25 pomoc dla tych ludzi, którzy czekają z wielkim szacunkiem i wdzięcznością. Matka Teresa z Kalkuty powiedziała „tam jest Boże Narodzenie, gdzie człowiek pokazuje serce i się uśmiecha do siebie, gdzie podaje dłoń, pomaga”. My właśnie chcemy im dopomóc – mówi.
– W zakupy i przygotowywanie paczek były zaangażowane głównie sekcja wychowawcza i klub 2 Pułku Rozpoznawczego – wymienia pełniący obowiązki oficera prasowego 2 Hrubieszowskiego Pułku Rozpoznawczego młodszy chorąży Andrzej Leśko. – Nasze dziewczyny z klubu, instruktorki, pani psycholog i żołnierze z mojej sekcji intensywnie pracowali, jeździli, kupowali i szukali dodatkowych środków, promocji, żeby po prostu jak najwięcej tych paczek przygotować. Wiadomo, sytuacja jest, jaka jest. Pandemia. Na pewno brakuje tym ludziom produktów żywnościowych. Im więcej dostaną, tym lepiej – twierdzi.
– W paczkach mamy różne rzeczy, nie tylko kupione – zaznacza Andrzej Leśko. – Mamy też nasze wojskowe chleby, wędliny, owoce, słodycze, czekoladę, konserwy. A z dłuższą datą używalności: makarony, ryże, kaszę, a także wszystko to, co na pewno tam ludziom się przyda – dodaje.
– Dar, który niesiemy jako Krajowa Spółka Cukrowa, to przede wszystkim polski cukier i produkty takie, jak przetwory mączne, kaszę, a także i słodycze naszej lubelskiej spółki – wymienia Maryla Symczuk, dyrektor Cukrowni Werbkowice. – Chcielibyśmy osłodzić tę chwile bardzo trudne, które przeżywają nasi rodacy i umilić im czas świąteczny przebywania w gronie znajomych i rodziny – dodaje.
– Tradycyjnie również dokładają się do tego nasi hrubieszowscy rolnicy – zaznacza Andrzej Puzon. – Kilkanaście paczek jest od nich. To jest ten wielki dar, by rozweselić serca tamtych ludzi – dodaje.
– Tam są najbliżsi nasi sąsiedzi, dlatego też warto utrzymywać z nimi dobre relacje. Naszym rodakom, którzy po wojnie zostali po tamtej stronie, ktoś musi pomóc. My jako żołnierze i pracownicy takiej instytucji jak Wojsko Polskie jesteśmy zobligowani wręcz do tego, że musimy nieść pomoc innym ludziom – dopowiada Andrzej Leśko.
– Pomagam załadować te wszystkie rzeczy i przewieźć je na miejsce – opowiada Łukasz Stasiuk z gminy Hrubieszów. – Uczestniczę dlatego, żeby wspomóc innych, którzy nie będą mieli takich świąt jak my. Żeby chociaż w te święta mogli poczuć tę atmosferę – mówi.
– Relacje z Polakami na wschodzie są bardzo dobre. Miałem przyjemność w swoim życiu być dwa razy w podróży wojskowo-historycznej, raz na Ukrainę, raz do Katynia w Rosji i wiem, że ta pomoc jest bardzo ceniona przez naszych braci – stwierdza Andrzej Leśko.
– Polacy, zgrupowani przy kościele Świętej Anny we Włodzimierzu, wokół ojca Leszka, proboszcza tamtejszej wspólnoty, to grupa starszych ludzi, którzy wcześniej mogli jeszcze przyjechać do Polski, by coś kupić – mówi Andrzej Puzon. – W tej chwili sytuacja u nich jest tragiczna. Powiem tylko tyle, że o wiele gorsze jest mięso tam, niż tutaj. Nie zapomnę, ilu tam przyszło ludzi; rozcinali na pół śledzie, żeby w domu na Boże Narodzenie był choć zapach śledzia. Wyobrażam sobie, jakie będą radość, łzy i szczęście, kiedy oni otrzymają te dary – dodaje.
Dary zostaną przewiezione na Ukrainę w sobotę. Paczki do Polaków na Ukrainie od mieszkańców Hrubieszowa i okolic trafiają dwa razy w roku: na Boże Narodzenie i Wielkanoc.
AlF / WT
Fot. Aleksandra Flis