Wielu miłośników zimowego wypoczynku spędza sobotę na stoku w Kazimierzu Dolnym. To na razie jedyne miejsce w Lubelskiem gdzie działa wyciąg narciarski.
– Decyzja o umożliwieniu otwarcia stoków była jedyną właściwą, patrząc na sytuację całej branży turystycznej – ocenia przewodnik tatrzański i instruktor narciarstwa w Kazimierzu Dolnym Bartłomiej Kalita. – Tak naprawdę jesteśmy na granicy bankructwa. Bardzo się cieszę, że powstała ta dyskusja o stokach narciarskich i ludzie w końcu zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. U nas jest to pewna egzotyka, natomiast południe Polski to są rodziny uzależnione od tego przychodu. Uważam, że uprawianie sportu raczej pomaga ludziom, niż szkodzi. Na tym bym się raczej skupiał, że jednak zdobywamy tę odporność. Zdrowy organizm będzie lepiej sobie radził z każdym wirusem – twierdzi.
Z powodu pandemii na stoku obowiązują obostrzenia dotyczące między innymi limitu osób. Na 100 metrów kwadratowych powierzchni może znajdować się jedna osoba.
CZYTAJ TAKŻE: Narciarstwo w czasach reżimu sanitarnego. Pierwszy stok na Lubelszczyźnie już działa
ŁuG / WT
Fot. Łukasz Grabczak