– Narodzenie Pańskie nie skończyło się w nędznej szopie, lecz ma dopełnienie w najświętszej ofierze Chrystusa, czyli we mszy świętej – mówi liturgista z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, ksiądz profesor Zdzisław Janiec (na zdj.).
Jak zauważa duchowny, właśnie dlatego na drugi dzień po radości z narodzenia Jezusa, przypominany jest pierwszy męczennik św. Szczepan.
– Narodzenie Pańskie trzeba widzieć w perspektywie Paschy – mówi ksiądz profesor Zdzisław Janiec z Katedry Historii Liturgii KUL. – 25 grudnia świętujemy narodzenie Jezusa, a następnego dnia mamy św. Szczepana, kiedy leje się męczeńska krew. A zatem musimy pamiętać, że ważniejsza od Narodzenia Pańskiego jest uroczystość nad uroczystościami, czyli Zmartwychwstanie Chrystusa.
Na pamiątkę męczeńskiej śmierci świętego Szczepana kapłani zakładają 26 grudnia do mszy czerwone ornaty. Dawniej po mszy świętej tego dnia obsypywano kapłanów owsem. Zwyczaj ten do dziś utrzymał się w niektórych parafiach, również w województwie lubelskim.
MaK / opr. ToMa
Fot. nadesłane