Piłkarki Górnika Łęczna uległy na własnym boisku faworyzowanemu Paris Saint Germain 0:2 w 1/16 finału Ligi Mistrzyń. Bramki dla przyjezdnych już w pierwszej połowie zdobyły: w 17 minucie Huitema a 8 minut później Baltimore.
Mistrzynie Polski nie muszą się wstydzić postawy w meczu z jedną z najlepszych klubowych drużyn świata. Mimo iż piłkarki Górnika zdecydowanie więcej uwagi poświęcały grze defensywnej, to nie ograniczały się jedynie do utrudniania rywalkom dostępu do swojej bramki.
Już w pierwszej minucie odważną indywidualną akcją lewą stroną popisała się Jolanta Siwińska, w 8. min, po szybkiej kontrze Ewelina Kamczyk dalekim strzałem próbowała zaskoczyć wysuniętą bramkarkę PSG, a w 34 minucie dobry rajd prawą stroną Patricia Hmirova zakończyła podaniem wzdłuż linii końcowej do ustawionej przed bramką Nikoli Karczewskiej, ale w ostatniej chwili skutecznie interweniowała Benedicte Simon wybijając piłkę na róg.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Liga Mistrzyń: Górnik Łęczna – Paris Saint-Germain
Zawodniczki PSG znacznie częściej utrzymywały się przy piłce, czego efektem było zdobycie dwóch goli: w 17 minucie przez młodą Kanadyjkę Jordyn Huitemę i w 25 minucie po dość przypadkowej akcji przez reprezentantkę Francji, Sandy Baltimore.
Po zmianie stron podopieczne Piotra Mazurkiewicza bardziej odważnie próbowały przetrzymywać piłkę, wymieniać podania i przeprowadzać akcje ofensywne. Najbliżej zdobycia kontaktowej bramki była w 70 min. Emilia Zdunek, ale jej strzał na róg wybiła Amerykanka Alana Cook.
Trzeba jednak przyznać, że zespół francuski miał więcej okazji do podwyższenia wyniku, ale w 58 min piłka po strzale Baltimore trafiała w słupek, zaś dwukrotnie przed utratą bramki swoją drużynę ratowała bramkarka Aneta Palińska – w 55 min. wygrała pojedynek sam na sam z Huitemą, a w 76 min. kapitalnie obroniła silny strzał Szwajcarki Ramony Bachmann.
Na tle PSG ambitnie walczące mistrzynie Polski zaprezentowały się godnie, choć różnica klas była widoczna.
Mecz rewanżowy rozegrany zostanie w środę, 16 grudnia w Paryżu
WW / PAP / opr. ToMa
Fot. Wojciech Szubartowski