– Szczepienia będą mogły ruszyć w ciągu trzech dni od wydania szczepionek – poinformował na senackiej komisji zdrowia szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Michał Dworczyk (na zdj.). Trwają prace, aby ten czas skrócić, ale na dziś to realny termin – dodał.
Dworczyk wskazał, że rozpoczęcie się szczepień zależy od producentów szczepionek i od decyzji unijnych gremiów o ich dopuszczeniu do obrotu.
– Możemy odpowiadać za swoją część procesu, nad którym mamy kontrolę. Chcemy to przygotować w taki sposób, abyśmy w ciągu trzech dni od wydania szczepionki mogli rozpocząć szczepienia. Chcemy pracować nad tym, aby to jeszcze przyspieszyć, ale te trzy dni wydają się dzisiaj realnym, odpowiedzialnym terminem – przekazał Dworczyk.
CZYTAJ: Michał Dworczyk: To jest największe i kluczowe wyzwanie dla Polski w 2021 roku
– Staramy się zorganizować tak ten proces, przejmując wręcz część obowiązków, które pierwotnie producenci sami deklarowali, że spełnią. Chcemy, abyśmy mieli błyskawiczny dostęp i możliwość rozpoczęcia szczepień – dodał.
Szef KPRM poinformował, że jeśli terminy podawane dzisiaj przez producentów i UE zostaną dotrzymane, to „będziemy chcieli od 3 stycznia odbierać szczepionkę i od tego momentu będzie potrzeba trzech dni”. Zastrzegł jednocześnie, że deklaracje producentów już się zmieniały.
CZYTAJ: Premier: Chciałbym, żeby w ciągu miesiąca było szczepionych przynajmniej milion osób
Jeśli chodzi o liczbę dawek, to Dworczyk podał, że jest deklaracja o 2,1 mln dawek szczepionki Pfizer w styczniu.
– Oznacza to, że będziemy mogli zaszczepić około miliona osób. Przyjęliśmy założenie, że jak przyjedzie partia szczepionek do Polski, to nie szczepimy wszystkich dawek, licząc, że zgodnie z obietnicą producenta, przyjedzie druga partia, by wykonać kolejne szczepienie, tylko dzielimy to na dwie części, aby mieć gwarancję, że osoba zaszczepiona otrzyma drugą szczepionkę – poinformował.
PAP / RL / opr. ToMa