Wożuczyn w gminie Rachanie to miejscowość obecnie nieco zapomniana, ale kryjąca wiele historycznych tajemnic z przeszłości – m.in. ruiny zamku Wożuczyńskich i znajdujący się w pobliżu wsi kurhan, o którym krążą legendy. Są także pozostałości miejsc, których na pierwszy rzut oka nie widać, a które czekają na odkrycie.
– Pod koniec XIV wieku z Mazowsza na te tereny przybyła szlachta – opowiada Barbara Typek, przewodnicząca Stowarzyszenia Miłośników Wożuczyna i Okolic, nauczycielka i mieszkanka Wożuczyna. – Szlachta ta przyjęła nazwisko Wożuczyńscy herbu Godziemba. Zamek nie dotrwał do naszych czasów, ale pozostały po nim wspaniałe ruiny. W XVIII wieku miejsce zniszczonego zamku wykupił Szkot, Wilhelm Mier, generał wojsk polskich. Wybudował tu pałac i kościół, który stoi do dzisiaj. W miejscu, przez które przechodzimy, stał późnobarokowy pałac Wilhelma Miera. Został zniszczony w czasie I wojny światowej, w 1915 roku. Tu właśnie rozpościerał się piękny ogród włoski, strzyżony geometrycznie, z 13 różnymi mitologicznymi rzeźbami, ławeczkami i amfiteatrami.
– Całe otoczenie pałacu stało tu do lat 60. – dodaje Barbara Typek. – Przykro o tym mówić, ale to mieszkańcy Wożuczyna i okolic rozebrali mury dookoła pałacu po to, by pozyskać materiał na budulec. Sto lat temu przebywali tu różni ludzie kultury i nauki. Bywał tu Jacek Malczewski, przy pałacu pracował też ojciec Bolesława Prusa. W naszym wożuczyńskim pałacu znajdowały się także pamiątki po Fryderyku Chopinie, m.in. fortepian, na którym grywał w Poturzynie. Przy pałacu swoją karierę zaczynał również wtedy dopiero odkrywany, bardzo dobry polski malarz, Paweł Gajewski.
– Wybitne osobowości przybywały tu tak chętnie ze względu na wygląd pałacu – kontynuuje Barbara Typek. – Już w 1907 roku, gdy poeta Kazimierz Laskowski z Warszawy przyjechał do Wożuczyna i zobaczył, jak piękny jest nasz pałac, opisał go w Tygodniku Ilustrowanym – czyli gazecie wychodzącej wówczas w całym Królestwie Polskim – jako polski Petit Trianon. A skoro poeta z Warszawy porównał nasz wożuczyński pałac do pałacu francuskiego, to o czymś świadczy.
– Parę lat temu z ramienia Stowarzyszenia Miłośników Wożuczyna i Okolic prowadziliśmy badania sondażowe za wzniesieniem, które teraz widzimy, oczywiście wszystko pod nadzorem konserwatora zabytków – mówi Barbara Typek. – Odkopaliśmy fragment kaplicy zamkowej, w której prawdopodobnie spoczywają Wożuczyńscy. Ta kaplica jest bardzo duża, wielkością przypomina nasz kościół, dlatego odkopać te fundamenty w całości i udostępnić je do zwiedzania to byłoby coś. Dodatkowo podejrzewamy, że jest to kaplica w stylu renesansu lubelskiego, dlatego gdyby udało się ją odkopać, byłoby to nie lada sensacją.
– Kolejne tajemnice kryją się w nigdy niebadanych lochach – opowiada Barbara Typek. – Wiadomo, że lochy są pozostałością po zamku. Jedna z legend mówi, że prowadzą do kościoła, a kościół jest stąd oddalony o prawie kilometr. Druga legenda podaje, że prowadzą do zamku w Rachaniach, a trzecia, że można nimi dojść do naszego wielkiego kurhanu, czyli daleko poza wieś. Jak jest naprawdę, nie wie nikt.
– Przejeżdżamy teraz naturalnym wąwozem, gdzie widać korzenie niczym w Korzeniowym Dole w Kazimierzu – mówi Barbara Typek. – Jesteśmy na Grzędzie Sokalskiej, dlatego krajobraz jest tak różnorodny. Mamy tu wszystko: góry, doliny, wzniesienia.
– Teraz znajdujemy się na naszym słynnym kurhanie – opowiada Barbara Typek. – Krążą legendy, że w czasie najazdów tatarskich z tego wzniesienia dawano ostrzegawcze sygnały dymne, iż nadciąga wróg. Nasz kurhan to najwyższy punkt wzniesienia w rejonie, ma prawie 300 metrów wysokości nad poziomem morza. Widać stąd całą okolicę, to piękny widok na Grzędę Sokalską. Najpiękniej jest tutaj, gdy na polach kwitną maki i gdy jest zachód słońca. Proszę mi wierzyć, kto nie widział zachodu słońca na kurhanie, musi go zobaczyć. Tego nie da się opisać, trzeba to po prostu zobaczyć.
Sam kurhan pozostaje na razie owiany tajemnicą. Natomiast pozostałości zespołu pałacowo-parkowego w Wożuczynie figurują w rejestrze zabytków. W roku 2020 pracom remontowo-konserwatorskim zostały poddane obeliski bramne będące częścią nieistniejącego już wjazdu na dziedziniec pałacu.
AlF/WM