Historia lubi zataczać koło – tak można podsumować mijający rok w powiecie lubartowskim. Równo rok temu pojawiły się pierwsze sygnały i doniesienie o przypadkach ptasiej grypy w hodowlach indyków i perliczek na terenie gminy Uścimów. Konieczna była utylizacja setek tysięcy ptaków i ogromna praca służb kryzysowych i weterynaryjnych. Na wiele miesięcy grypa H5N8 odpuściła, jednak ostatnie dni to znów przypadki na granicy powiatu łęczyńskiego i lubartowskiego.
– To był trudny początek roku i cały rok, a doniesienia o nowych ogniskach niepokoją – mówi podsumowując minione 12 miesięcy starosta lubartowski Ewa Zybała: – Dokładnie rok temu w Sylwestra rozpoczynaliśmy całą „przygodę” z ptasią grypą w powiecie lubartowskim. Dla rolników i hodowców w rejonie Uścimowa, Ostrowa Lubelskiego to były bardzo trudne miesiące związane ze stratą hodowli drobiu.
Początek roku był trudny. Wymagał wielu działań, m.in. likwidacji stad, utylizacji, odszkodowań.
– W najkrótszym możliwym terminie zostały te ogniska ptasiej grypy zlikwidowane. Uważam że to ogromny sukces, że ona się nie rozprzestrzeniła – podkreśla Ewa Zybała: – Wykładanie mat, dezynfekcja, ograniczanie ruchu w tym terenie. Pani wójt potrafiła zorganizować osoby do załadunku i wywozu stad setek tysięcy drobiu.
– Emocje znacznie już tutaj opadły – mówi Eliza Smoleń, wójt gminy Uścimów: – Mam nadzieję, że Uścimów pozostanie zagłębiem drobiarskim. Hodowli jest bardzo dużo. To utrzymanie dla mieszkańców dlatego, że wielu tam znajduje dodatkowy zarobek. To nie sami właściciele, bo oni też potrzebują rak do pracy – często są to rodziny.
– Potężne odszkodowania poszły w stronę rolników. Cieszę się, że to się udało tak sprawnie zrobić, że rolnicy zostali potraktowani we właściwy sposób przez rząd, służby sanepidu, weterynarię – podkreśla Ewa Zybała: – W tym momencie wiemy, że koło się zatacza, że nasze tereny znowu są objęte restrykcjami, ale na razie nie mamy hodowli drobiu, ponieważ rolnicy nie wstawili do hodowli nowych sztuk. Na Sylwestra obecnego roku nie mamy ptasiej grypy w powiecie lubartowskim. Nie są zakażone żadne stada.
– Na podstawie danych, które posiadamy, nie stwierdzono dotychczas zachorowania u człowieka wirusem grypy H5N8 – mówi Krzysztof Niemczuk, dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach: – Natomiast pamiętajmy, że jest to wirus zmienny. Na dziś nie ma żadnej paniki, żadnego zagrożenia że ten wirus jest szczególnie niebezpieczny dla zdrowia i życia nas, konsumentów czy też obsługi zwierząt w gospodarstwach, w których stwierdzono wirus grypy H5N8. Ta infekcja ma to do siebie, że przenosi się bardzo szybko. Pamiętajmy o tym, że wektorem tej choroby są w środowisku ptaki dzikie, nad którymi tak naprawdę nie ma żadnej kontroli. One sobie latają tam, gdzie chcą.
– Ten rok był też trudny, ponieważ po ptasiej grypie pojawił się koronawirus, po koronawirusie pojawił się ASF, a potem znowu koronawirus. Pod tym względem był to bardzo trudny rok – podsumowuje Ewa Zybała.
Zarówno rolnicy, jak i służby kryzysowe mają nadzieję, że doświadczenia mijającego roku pozwolą stłumić ptasią grypę w zarodku czyli hodowli kaczek w Kamienowoli.
JPi (opr. DySzcz)
Fot. archiwum