Terespol czekał na to od kilku lat. Miasto nie jest już uznawane jako teren zalewowy. A wszystko przez zaktualizowanie map zagrożenia powodziowego. Teraz są one korzystne dla mieszkańców i inwestorów.
– Poprzednie mapy zagrożenia powodziowego nie miały nic wspólnego z rzeczywistością – mówi Jacek Danieluk, burmistrz Terespola: – Niemal cały Terespol zaznaczono na niebieski kolor. Oznaczało to, że ponad 80% terenu Terespola teoretycznie – bo praktycznie tak to nie wyglądało – było zatopione. W czym to utrudniało życie potencjalnym inwestorom i mieszkańcom? Trudno było dostać wielokrotnie pozwolenie na budowę, a przynajmniej wydłużało się to w czasie i kosztowało pieniądze dla zwykłego obywatela, mieszkańca, który chciał np. wybudować mieszkanie. Nie pozwalano np. na budowę piwnic, trzeba było teren wyżej podnieść, operat wodno-prawny był niezbędny. Przede wszystkim te mapki powodziowe to był totalny absurd. Myśmy się z tym nigdy nie zgodzili. Na szczęście w tej chwili Terespol jest pozbawiony tego absurdu.
– Jeżeli chodzi o te mapy zagrożenia przeciwpowodziowego, w pierwszej wersji one nam bardzo nie odpowiadały – dodaje Jarosław Tarasiuk, przewodniczący Rady Miasta Terespol. – Zostało to zrobione w pierwszej wersji w ogóle bez uwzględnienia wszelkich zabezpieczeń przeciwpowodziowych jakie są w Terespolu. Tzn. nie zostały uwzględnione wały przeciwpowodziowe oraz przepompownia, a mamy wielką przepompownię. I dopiero w drugiej wersji, po interwencji, wzięto to wszystko pod uwagę i okazało się, że na dobrą sprawę cały Terespol jest zabezpieczony. Jest niezagrożony powodziowo z wyjątkiem terenów, które są zawałami od strony Bugu, ale to normalne i z tym się zgadzamy. To w tej chwili jeżeli chodzi o prowadzenie inwestycji znacznie ułatwia sprawę.
– Nie tylko my się cieszymy, ale przede wszystkim potencjalni inwestorzy, jak też nasi mieszkańcy oraz ci, którzy w Terespolu chcą się budować. W tej chwili jest o wiele łatwiej, o wiele szybciej i przede wszystkim zdecydowanie normalniej – podkreśla Jacek Danieluk. – Warto jeszcze zaznaczyć, jakie błędy były zawarte na tych mapkach: wcielono nawet białoruską wyspę w teren administracyjny naszego miasta. Dzisiaj w końcu mądrzy to zrozumieli i jest naprawdę normalnie.
– Z tego co mi wiadomo, to w latach 90. była jakaś duża powódź – mówi Joanna, mieszkanka Terespola. – Zalało pół miasta, ale potem zmodernizowano wały i już nic się nie działo. Okolice, np. Krznę, Neple zawsze bardzo zalewa na wiosnę, są duże podtopy, w Terespolu jednak nie.
Mapy zagrożenia powodziowego przygotowują Wody Polskie w uzgodnieniu z wojewodą.
– Na zmianę map miały wpływ dwa czynniki – mówi Dawid Kostecki z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie. – Z jednej strony to fakt, że Wody Polskie pracują w pewnych cyklach planistycznych. Obecnie sfinalizowaliśmy etap, związany z aktualizacją map zagrożenia powodziowego. To nie jest tylko zmiana dla Terespola, ale dla całej Polski hydrograficznej. Dotychczas mieliśmy do czynienia z tzw. studiami dla potrzeb ochrony przeciwpowodziowej. One były w formie analogowej, a nie cyfrowej. Na tych mapach, na których pracowaliśmy, nie były one na tyle dokładne, tak jak obecnie obowiązujące mapy zagrożenia przeciwpowodziowego. Oczywiście braliśmy pod uwagę rolę samorządów. Tu rzeczywiście samorządowcy też pewne sugestie mieli w zakresie konsultacji społecznych, które zostały uwzględnione. Mapy zagrożenia powodziowego są bardzo ważnym, istotnym instrumentem w kształtowaniu polityki bezpieczeństwa powodziowego mieszkańców województwa lubelskiego i w całej Polsce. To one pozwalają nam przewidzieć, które inwestycje są najpilniejsze z punktu widzenia bezpieczeństwa powodziowego mieszkańców i jak ważne jest to, aby określone przedsięwzięcia podjąć, żeby zminimalizować ryzyko wystąpienia powodzi.
O korektę map zagrożenia powodziowego zabiegał też bialski parlamentarzysta, senator Grzegorz Bierecki.
Poprzednie mapy zagrożenia powodziowego zostały opracowane w 2015 roku.
MaT / GRa
Fot. archiwum