Lubiła chodzić na bazarek, chociaż gotowanie nie było jej pasją, ale spotykała tam ludzi, z którymi chętnie rozmawiała. Nie tylko sprzedawcom zadawała proste pytania, bo mówiła, że to one są początkiem najważniejszych odpowiedzi. Wrócę dziś do rozmowy, dzięki której Maria Skłodowska – Curie przestała być dla mnie postacią z piedestału, a okazała niezwykle inspirującą kobietą. Znała pięć języków, miała talent plastyczny, interesowała się psychologią. Kochała mocno, nie zawsze szczęśliwie. Na wykładach w Paryżu siedziała w pierwszym rzędzie. Za osiągnięcia naukowe dostała dwa Noble. Czy na pewno dobrze znamy Marię Skłodowską–Curie, pytałam w Teatrze Starym Małgorzatę Sobieszczak-Marciniak, autorkę m.in. książki Maria Skłodowska-Curie. Kobieta wyprzedzająca epokę.
Głos Ireny Krzywickiej usłyszymy dzięki nagraniom, jakie w Buress/Yvette pod Paryżem zrobiła przed laty Agata Tuszyńska. Najpierw w „Wyznaniach gorszycielki“ spisała wspomnienia Krzywickiej, a po jej śmierci powróciła do tej historii w książce „Długie życie gorszycielki“. Wydawnictwo Literackie planuje wznowienie tej drugiej pozycji. Książka będzie poszerzona o rozmowy i listy niepublikowane wcześniej. W „Nie tylko rozrywkowej niedzieli radiowej“ przywołam historię Ireny Krzywickiej opowiedzianą przez nią samą i Agatę Tuszyńską. Irena Krzywicka – pisarka, eseistka, tłumaczka, przyjaciółka Skamandrytów. Należała do najbarwniejszych postaci międzywojennej Warszawy. Dla jednych gorszycielka, inni cenili ją za bezkompromisowość. „Otaczała się najbardziej znanymi postaciami międzywojennej bohemy, m.in. wielokrotnie portretował ją Witkacy – przypomina wydawca. – Była żoną adwokata Jerzego Krzywickiego i bardzo bliską, długoletnią przyjaciółką Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Ten świat zburzyła wojna – w Katyniu zginął mąż, we Lwowie Boy-Żeleński, zmarł ukochany syn. Ona sama przeżyła ukrywając się pod innym nazwiskiem. Od początku lat 60-tych Krzywicka przebywała na emigracji. Zmarła 12 lipca 1994 roku w Buress/Yvette pod Paryżem.
W cyklu „Alfabet lubelski“, w którym z Jarosławem Cymermanem przypominamy ludzi, miejsca i zjawiska ważne dla historii miasta, tym razem G jak Stanisław Grędziński. Stanisław Grędziński (1895-?) – poeta, prozaik, publicysta, członek grupy poetyckiej „Reflektor”. Postać barwna, nietuzinkowa, pełna sprzeczności i tajemnicza – dziś nie znamy choćby jednej fotografii Grędzińskiego. Był najciekawszym – obok Czechowicza – poetą pierwszej fazy awangardy lubelskiej.
Po godzinie 7.00 zaprasza Grażyna Lutosławska.
Fot. Bolesław Lutosławski