Wydawałoby się, że mając dostęp do połączonych baz danych, czyli o osobach ubezpieczonych, jakie zgromadził ZUS, oraz o podatnikach, których „obsługuje” administracja skarbowa, rząd wie wszystko także o takich formach zatrudnienia jak umowy o dzieło. Tymczasem brak tej wiedzy dał o sobie znać z nastaniem pierwszej fazy pandemii. Nie wiadomo było, ile osób zarabia wyłącznie na nieoskładkowanych umowach o dzieło, a ile – jak to określiła Rzeczpospolita – tylko dorabia sobie w ten sposób do etatu lub zlecenia, i komu należy się postojowe. Odkąd od Nowego Roku umowy o dzieło podlegają zgłoszeniu do ZUS, liczba rejestracji z kilkuset w pierwszym tygodniu wzrosła do 16 tysięcy.
JB
Fot. pixabay.com