– Mamy do czynienia z rodzajem status quo – koronawirus nie wygrywa, ale my z nim też nie – tak prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski ocenił ostatnie dane o sytuacji epidemicznej. Według danych Ministerstwa Zdrowia z 9 stycznia, wykryto 10,5 tys. nowych przypadków zakażenia.
Jak poinformowało w sobotę, 9 stycznia ministerstwo, w ciągu ostatniej doby z powodu COVID-19 zmarło 100 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 338 osób; łącznie – 438. W tym czasie wykonano 58 371 testów.
CZYTAJ: MZ: 10 548 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło 438 osób
Na terenie województwa lubelskiego potwierdzono 512 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. W regionie zmarły 32 osoby chore na COVID-19. 10 osób zmarłych nie miało chorób współistniejących.
CZYTAJ: Lubelskie: 512 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarły 32 osoby
– Duża liczba zgonów świadczy o tym, że pandemia ma się niestety dobrze. Mamy do czynienia z podobną sytuacją od kilku tygodni. Można to określić jako pat z blokiem. Wirus z nami nie wygrywa, ale my z nim też nie. Jest pewne status quo – powiedział dr Sutkowski.
Jego zdaniem, cały czas widać efekt zachowań społecznych z okresu świąteczno-noworocznego. – Mimo że od Wigilii minęło kilkanaście dni, te efekty dalej są widoczne, bo ludzie zakażają się stopniowo, w pewnym ciągu, a nie wszyscy w tym samym momencie – wyjaśnił dr Sutkowski.
Jak zaznaczył, dalszy rozwój wypadków będzie zależał od decyzji administracyjnych. – Jeżeli zwycięży model powrotu do szkół, to możemy spodziewać się wzrostu liczby zakażeń. Jeżeli zostaniemy w mniejszym lub większym lockdownie, to prawdopodobnie będziemy się utrzymywali jeszcze przez kilka tygodni na nieco spadającym, ale podobnym poziomie. Wydaje się, że skutki okresu świąteczno-noworocznego już się wtedy zakończą – ocenił.
Podkreślił jednocześnie, że wszystko dzieje się kosztem średnio ponad 300 zgonów dziennie, „i to jest koszt olbrzymi, z którym nikt nie powinien się godzić”. – Ta liczba zależy od obecności samego wirusa, również i jego nowej odmiany, ale też niestety znacznego przeciążenia systemu opieki zdrowotnej oraz późnego zgłaszania się pacjentów. Zgłaszają się do nas pacjenci zwykle w drugim tygodniu choroby, kiedy ich stan jest dużo gorszy – powiedział Sutkowski.
Jak dodał, docelowo wygramy z koronawirusem, ale powinniśmy wyciągnąć wnioski na przyszłość, także z tego, jakim kosztem osiągnięto to zwycięstwo.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum