Gmina Borki: konflikt o przychodnię wciąż trwa. Czasu na jego rozwiązanie zostało niewiele

lekarz 1 2021 01 29 185538

Nie ma porozumienia na linii wójt – właściciele ośrodka zdrowia w sprawie wynajmu budynków przychodni w Borkach w pobliżu Radzynia Podlaskiego. Lekarze, prowadzący ośrodek zdrowia od 35 lat, jeszcze listopadzie 2020 roku zgłosili wolę dalszego najmu w trybie bezprzetargowym, na co zezwalają przepisy po wyrażeniu zgody przez radę gminy. Wójt chciał jednak urealnić stawki i ogłosił przetarg, a konflikt rozgorzał na dobre.

Pisaliśmy o nim już wcześniej:

CZYTAJ: Gmina Borki: spór o wynajem budynków przychodni. Mieszkańcy zaniepokojeni

Strony zarzucają sobie łamanie przepisów, wymuszanie korzystnych dla siebie rozwiązań i złą wolę. Ostatnią deską ratunku miała być sesja rady gminy. Przewodnicząca rady, radni i sołtysi apelowali do obu stron o porozumienie.

– Do tej pory mieliśmy w naszej gminie taką komfortową sytuację, że nie musieliśmy wstawać o 4.00 czy 5.00 rano na zapisy, żeby doczekać się na teleporadę. Myślę, że do tej pory – mimo pandemii – czuliśmy się w miarę bezpiecznie. Niestety to poczucie bezpieczeństwa zostało mocno zaburzone. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak namawiać obie strony do kompromisu – mówiła przewodnicząca Rady Gminy Borki, Danuta Kucio.

– Pan wójt stwierdza, że wszystkie osoby, które są ubezpieczone, będą miały dostęp do świadczeń zdrowotnych. Ale gdzie? Jedna trzecia mieszkańców gminy to ludzie starsi. Czy jesteśmy zaniepokojenie jako mieszkańcy? Bardzo – słychać było podczas rady.

W trakcie dyskusji prowadząca praktykę lekarza rodzinnego w gminie Lidia Lipko przedstawiała propozycję na rozwiązanie tego problemu i czasowe wyjście z patowej sytuacji. –  Chciałam prosić pana wójta o to, żebyśmy siedli i porozmawiali, jak rozwiązać tę sytuację. Inicjatywa jest po pana stronie, jeśli chodzi o czas, na jaki chciałbym pan przedłużyć z nami bezprzetargowo umowę dzierżawy na dotychczasowych warunkach.

Wójt obstaje jednak przy takich okresach dzierżawy, które pozwolą jak najszybciej doprowadzić do przetargu. – Czy wyobrażacie sobie, żeby każdy wójt czy burmistrz z każdym przedsiębiorcą rozmawiał o tym, że ten chce przedłużyć umowę na warunkach sprzed 10 lat? W ustawie podstawową formą gospodarowania mieniem komunalnym jest przetarg. Umowa bezprzetargowa jest wyjątkiem. Zarzucają mi państwo, że to ja czekałem do ostatniej chwili i teraz jest presja czasu. Ale zastanówcie się: kto czekał do ostatniej chwili i kto od kogo chciał pod presją czasu wymusić warunki zawarcia umowy? Według mnie pani doktor od początku wprowadziła politykę strachu – mówił wójt gminy Borki, Radosław Sałata.

– Skoro powie pan, że może przedłużyć umowę na trzy lata, to ja to przyjmę. Ale dwa lata to za krótko, choćby ze względu na okres pandemii. Działamy tu również w interesie gminy, chcąc świadczyć usługi w tych budynkach, a nie szukając innego lokalu. A stoi kilka pustych lokali. Czy panu wójtowi chodzi o to, żeby zostawić te budynki i pójść obok? – pytała się lekarz Lidia Lipko.

– Jeśli pani myśli, że chcę się dogadać i wynająć te budynki bezprzetargowo, to tak nie jest.  Ja naprawdę ogłoszę ten przetarg – odpowiadał wójt.

Do porozumienia na sesji nie doszło. Od poniedziałku, 1 lutego lekarze mają siedem dni na wyprowadzenie się z zajmowanych pomieszczeń.

Całą sytuacją najbardziej zaniepokojeni są mieszkańcy. Mają oni nadzieje, że strony jakoś się dogadają. A czasu zostało już bardzo niewiele.

JPie / opr. ToMa

Fot. pixabay.com

Exit mobile version