Gmina Borki: spór o wynajem budynków przychodni. Mieszkańcy zaniepokojeni

stethoscope 4280497 1920 2021 01 27 194419

Konfliktem na linii wójt – właściciele ośrodka zdrowia zakończyły się próby ogłoszenia przetargu na wynajem budynków przychodni w Borkach w pobliżu Radzynia Podlaskiego. Lekarze, prowadzący ośrodek zdrowia od 35 lat, jeszcze w listopadzie 2020 roku zgłosili wolę dalszego najmu w trybie bezprzetargowym, na co zezwalają przepisy po wyrażeniu zgody przez radę gminy. Wójt chciał jednak urealnić stawki i ogłosił przetarg. Konflikt więc rozgorzał na dobre.

Strony zarzucają sobie łamanie przepisów, wymuszanie korzystnych dla siebie rozwiązań i złą wolę. Zarówno prowadząca praktykę lekarza rodzinnego Lidia Lipko, jak i wójt Radosław Sałata obstają przy swoich stanowiskach, a mieszkańcy są zaniepokojeni, bo termin wygaśnięcia umowy najmu mija już w najbliższą niedzielę.

– Gmina ogłosiła przetarg. Jednak nie mógł się on odbyć, ponieważ był ogłoszony niezgodnie z prawem. Gmina więc chce ogłosić go ponownie. Ale może to zrobić dopiero 2 lutego, co oznacza, że przed jego ogłoszeniem kończy się nam umowa najmu – mówi Lidia Lipko. – W związku z tym gmina daje nam trzy miesiące na przedłużenie umowy, po to, by mogła ogłosić przetarg. Nas to nie urządza. Rozpoczęliśmy szczepienia przeciw COVID, a takie rozwiązanie nie umożliwia ich przeprowadzenia. Ponadto przy tak krótkim terminie nie ma możliwości zachowania ciągłości działania przychodni i udzielania świadczeń.

– Dla mnie ta sytuacja jest niepojęta. Nawet w najciemniejszych snach nie wyobrażałem sobie, że ze zwykłego zapytania przetargowego wyjdzie taka afera. Na przetarg zdecydowaliśmy się po dziesięcioletniej umowie wynajmu prywatnemu przedsiębiorcy dwóch budynków, przeznaczonych na działalność podstawowej opieki zdrowotnej. Zrobiliśmy przetarg dla otwartości i zapewnienia równego dostępu dla wszystkich przedsiębiorców. Nie widziałem też żadnych przesłanek do tego, żeby pani doktor wynajmowała te budynki bezprzetargowo i na warunkach dotychczasowych, czyli sprzed 10 lat – tłumaczy wójt Radosław Sałata. – Nie rozumiem, o co chodzi. Mogę się tylko domyślać – dodaje.

– Jeśli chodzi o pieniądze, jesteśmy otwarci na rozmowę. Natomiast nie możemy sobie pozwolić na to, żebyśmy mieli trzy miesiące kolejnej walki z gminą, zamiast zajmowania się pacjentami – odpowiada Lidia Lipko.

– Pani doktor gra na emocjach mieszkańców. Straszy, że: być może nie będzie ciągłości leczenia, być może ośrodek w Woli Osowińskiej będzie zamknięty. Rozumiem, że ludzie się boją – mówi wójt.

– Brak ośrodka bardzo utrudniłby nam życie. Jest on potrzebny. Korzystałam z niego kilka razy, chociażby po to, żeby kleszcza wyjąć. Jeśli dziecko się rozchoruje, nie będzie wiadomo, co robić – mówi jedna z mieszkanek gminy.

– W najbliższym okresie ogłosimy przetarg i pani Lipko będzie mogła w nim wziąć udział. Na razie poprosiliśmy, żeby przedłużyła dotychczasową umowę dopóki na spokojnie nie wybierzemy najemcy – mówi wójt Radosław Sałata.  

– Nas jednak nie interesuje umowa trzymiesięczna, tylko co najmniej trzyletnia. Nie chcielibyśmy, żeby skończyła nam się ona na przykład w momencie, kiedy wójt będzie walczył o kolejną kadencję. Nie pragniemy bowiem uczestniczyć w politycznej rozgrywce przeciwko niemu. Dlatego trzy lata są najbardziej rozsądne, a trzy miesiące bezsensowne – dodaje Lidia Lipko.

W czwartek, 28 stycznia obradować będzie Rada Gminy Borki, na której swą obecność zapowiadają zarówno wójt, jak i właścicielka przychodni. Mieszkańcy mają nadzieje że strony dojdą do porozumienia, czego zresztą ani wójt, ani lekarka nie wykluczają.

JPie / opr. ToMa

Fot. pixabay.com

Exit mobile version