Słynne „Sutki” hrubieszowskie są już po modernizacji. Remontu doczekały się dwa z czterech lokali będących własnością miasta. Pozostałe są w rękach prywatnych przedsiębiorców. Początkowo drewniane, a później murowane kramy w centrum Hrubieszowa w ostatnich dekadach były w coraz gorszym stanie. Przypominają jednak o bogatej historii miasta, które w ubiegłych wiekach miało swój okres świetności.
CZYTAJ: „Sutki” hrubieszowskie odzyskują swój urok
– W dawnych czasach handel odbywał się na wystawionych na zewnątrz sklepików kramach, gdzie żydowscy kupcy demonstrowali swoje towary. Można się domyśleć, że towarzyszył temu gwar charakterystyczny dla bazarów i odgłosy targowania – o kramach opowiada nauczycielka historii w hrubieszowskim I Liceum imienia Stanisława Staszica, dr Agnieszka Jamroż.
– Oprowadzając grupy turystyczne, gdy wymieniamy nazwę „Sutki”, widzę na twarzach turystów zdziwienie i niedowierzanie – śmieje się Anna Gałan, przewodnik po Hrubieszowie i okolicach.
– Etymologię tej nazwy można wywieść z kilku źródeł. Po pierwsze od słowa „suk”, oznaczającego arabski bazar. Chociaż jest to teza bardzo dyskusyjna. Po drugie sudka to określenie wąskiej uliczki, okalającej centrum miasta. Dodatkowo można stwierdzić, że była to dawniej okolica „suta”, czyli bogata w różnego rodzaju dobra. Miasto otaczały urodzajne gleby – czarnoziem – a zostało lokowane w 1400 roku na szlaku handlowym wiodącym z Kijowa, a wcześniej z Bizancjum, na zachód Europy – opowiada dr Agnieszka Jamroż.
– Natomiast „t”, które wkradło się do nazwy zamiast „d”, pochodzi raczej z czasów okupacji ze względu na trudność wymawiania przez Niemców słowa „sudki”. I tak już zostało – dodaje dr Jamroż.
– Początkowo kramy te były drewniane, jednak pożary miasta wymusiły konieczność ich odbudowywania. Pierwotnie były one parterowe, jednak później zostały „wypiętrzone”. Wykonano budynki z czerwonej cegły. Były one też przepięknie oświetlone – opowiada Anna Gałan. – Dzisiejsze „Sutki” hrubieszowskie jeszcze do 2020 roku nie wyglądały tak pięknie, jak kilka wieków temu. Ich architektura była zupełnie inna. Dzisiaj mamy „piękno utracone”, o którego powrót walczymy teraz rewitalizacją – dodaje.
– Chcieliśmy pokazać, jak te „Sutki” mogą wyglądać. Widzieliśmy stare zdjęcia i wiedzieliśmy jak było kiedyś. A jeszcze parę lat temu prezentowały wręcz przerażający obraz; budynki były podniszczone. Poza tym każdy przedsiębiorca remontował lokale na swój sposób. Z tego względu mamy, to co mamy – wyjaśnia Marta Majewska, burmistrz Hrubieszowa. – Chcieliśmy pokazać, że można to zrobić w takim wydaniu, dzięki któremu „Sutki” mogą być w przyszłości wizytówką miasta.
– Mamy nadzieję, że jeśli pandemia odpuści i przepisy pozwolą, będziemy mogli uruchomić miejsce, które będzie spełniało potrójną rolę. Po pierwsze będzie pokazywało rewitalizację, po drugie będzie punktem informacji turystycznej, po trzecie będzie tu można kupić hrubieszowskie pamiątki – stwierdza burmistrz.
CZYTAJ: Sutki Hrubieszowskie czekają na rewitalizację
– Stworzyliśmy tu „pamiątkarnię”. Wydaje mi się, że to jest fantastyczna lokalizacja – mówi Grażyna Temporowicz, dyrektor Hrubieszowskiego Domu Kultury.
– Projekt rewitalizacji był uzgadniany z konserwatorem zabytków. Mam też nadzieję, że każdy przedsiębiorca, który zechce pójść w tym kierunku, będzie do tego projektu nawiązywał. Będziemy mieli więc jednolitość wyglądu – dodaje Marta Majewska.
Miasto planuje w przyszłości modernizację dwóch kolejnych lokali i już teraz zachęca prywatnych przedsiębiorców do remontów we własnym zakresie.
AlF / opr. ToMa