Na stoku w Kazimierzu Dolnym rozpoczęły się edukacyjne zajęcia sportowe. Obiekt jest udostępniany wszystkim chętnym, którzy podpiszą zgodę na uczestnictwo w tym odpłatnym programie przygotowanym przez instruktorów. Właściciele stoku twierdzą, że prawa nie łamią, a nawet nie starają się obejść przepisów, bo taka forma działalności jest dozwolona.
– Wieszamy informację, że wejście tylko dla osób biorących udział w edukacyjnych zajęciach sportowych – mówi Marcin Świderski, współwłaściciel stoku narciarskiego w Kazimierzu. – Wszystko jest w ramach funkcjonowania, które jest dozwolone. Generalnie wyciągi narciarskie są otwarte. W rozporządzeniu zostały one pozostawione jako otwarte, czyli możemy korzystać z naszej infrastruktury. Robią to kluby sportowe. W tej chwili mamy podpisane dwie umowy z zawodowymi klubami z Lublina, które korzystają z naszego stoku. Zgłosił się do nas też operator, który chce realizować edukacyjne lekcje jazdy na nartach i my mu to umożliwiamy. Działamy w ramach prawa i nie doszukujemy się żadnych luk. Po prostu jest taka możliwość i z ktoś z niej korzysta.
– Policjanci uczestniczyli w kontroli prowadzonej przez Inspekcję Sanitarną – informuje podkomisarz Ewa Rein-Kozak, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Puławach. – Na miejscu razem z pracownikami Inspekcji dokonano kontroli obiektu i przeprowadzono stosowne ustalenia z właścicielem. Dalsze czynności w tej sprawie mające na celu wyjaśnić to, czy obiekt działa zgodnie z obowiązującymi przepisami, będzie prowadziła Inspekcja Sanitarna.
A jak wyglądają edukacyjne zajęcia na stoku wyjaśnia Bartek Kalita, instruktor ze stacji narciarskiej w Kazimierzu Dolnym: – Podczas takich zajęć demonstrujemy jak prawidłowo zachowywać się na stacji narciarskiej. Mówimy o zasadach bezpieczeństwa. To jest jakby kluczowe, bo sporo ludzi pierwszy raz przyjeżdża do nas na stację. Uczymy, jak poruszać się w razie wypadku, jak poruszać się przed kolejką i tak dalej. Natomiast celem zajęć będzie poprawna technika jazdy slalomem, zarówno na deskach snowboardowych, jak i oczywiście na nartach. To jest naszą główną pracą.
– To jest dobre rozwiązanie, dlatego że to jest też okazja do tego, żeby poćwiczyć, sprawdzić swoją wiedzę praktyczną jazdy na nartach pod okiem instruktora. Ja nie jestem tutaj od tworzenia przepisów, tylko mam się dostosować do przepisów. Cieszy mnie to, że jest taka możliwość i można skorzystać dziś ze stoku – mówi jeden z amatorów narciarstwa.
– To, co jest racjonalne, nie może być łamaniem prawa – dodaje kolejna turystka, korzystająca ze stoku. – Zwłaszcza coś, co służy człowiekowi, jego zdrowiu, jego dobremu samopoczuciu.
– Reżim sanitarny jest przestrzegany – podkreśla Marcin Świderski. – Zresztą nie oszukujmy się: to jest wolne powietrze, odstępy między ludźmi są zachowane mimo woli, bo są narty na nogach, orczyki co 11 metrów. Uważam więc, że nie stwarzamy żadnego zagrożenia.
Jak dodaje Ewa Rein-Kozak, jeżeli chodzi o osoby przebywające na terenie stoku, funkcjonariusze nie stwierdzili przypadków łamania przepisów dotyczących noszenia maseczek czy też zachowywania dystansu.
– Nie ukrywamy, że nasza sytuacja jest bardzo trudna, bo akurat w naszej szkółce większość chłopaków i dziewczyn jest zawodowymi instruktorami narciarstwa i żyjemy z turystyki – przyznaje Bartek Kalita. – Ten rok dla turystyki jest wręcz fatalny, dlatego też jak najbardziej popieramy akcję, otwieramy się i też staramy się pracować, po prostu żeby zarabiać na życie.
– To może być ratunek dla stoków. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że jeżeli nam się pozwoli funkcjonować w kwietniu, to jest musztarda po obiedzie – podkreśla Marcin Świderski. – My musimy działać teraz kiedy jest śnieg, kiedy jest pogoda, Gdy możemy zarobić na pensje dla pracowników i na koszty stałe funkcjonowania. Generalnie tarcza 2.0, która jest dedykowana w tej chwili, nas nie obejmuje. Konkretnie zapisy powinny być tak skonstruowane, żeby pomóc branży narciarskiej.
Dodajmy, że na Lubelszczyźnie kilka dni temu rozpoczął działalność także ośrodek narciarski w Chrzanowie. Jego właściciel również uważa, że działa zgodnie z prawem, bo prowadzi „ośrodek” a nie „stok” narciarski, a tego obowiązujące przepisy nie zabraniają. Czy rzeczywiście te obiekty działają w granicach prawa? O tym zdecyduje sanepid.
ŁuG / Gra
Fot. Piotr Michalski