Każdego roku w ferie tysiące turystów wybierało Kazimierz Dolny na miejsce wypoczynku. Tym razem ze względu na narodową kwarantannę jest inaczej. Miejscowy stok jest zamknięty, podobnie jak hotele i pensjonaty.
– Choć dziś rzeczywiście jest pusto, wczoraj turyści przypomnieli sobie o miasteczku – mówi Piotr Kozak z Centrum Informacji Turystycznej w Kazimierzu Dolnym: – Kazimierz dopiero się budzi w poniedziałek. W weekend było trochę przyjezdnych. Widać ich było na rynku, w okolicznych uliczkach szukających czegoś do zjedzenia czy wypicia. Zobaczymy też, co przyniesie pogoda, bo jak spadnie trochę śniegu, to może to wszystko się rozkręci.
Nie każdy chyba wie, że na przykład Zamek pozostaje otwarty: – Możliwe, że nie każdy wie, ponieważ jednak większość miejsc jest zamknięta – mówi Piotr Kozak: – Muzea nie pracują, dlatego większość osób myśli, że i Zamek jest zamknięty. Ale jest to obiekt na świeżym powietrzu, więc można sobie po nim pochodzić.
Ile Kazimierz traci na pandemii podczas ferii? – Na pewno dużo, ponieważ kiedy był okres ferii, szczególnie tych mazowieckich, zawsze było widać wzmożony ruch – podkreśla Piotr Kozak: – Dodatkowo niedziałający stok na pewno podciął skrzydła turystom i miejscowym biznesmenom.
– Ferie to okres, który dawał nam tlen do funkcjonowania przez kolejny rok – mówi współwłaściciel kazimierskiego stoku, Marcin Świderski: – To jest ten okres, którego później nie da się już praktycznie odrobić, bo ferie – zarówno warszawskie, gdzie mieliśmy bardzo dużo osób z mazowieckiego, i lubelskie, to jest ten okres miesiąca, w którym musimy zarobić na cały rok. Ktoś może mówić, że dużo zarabiamy. Nie. To jest perspektywa pracy na następne 12 miesięcy. Utrzymujemy stok w gotowości. Jeżeli będzie pogoda, będziemy zaśnieżać, żeby tego 18 stycznia otworzyć. Jak w każdym zakładzie pracy, musimy zachowywać ciągłość. Przychodzimy do pracy codziennie i coś robimy. Mam dużo zatrudnionych osób. Gastronomia stoi już od 2,5 miesiąca. Sytuacja jest nieciekawa.
– Nie możemy powiedzieć, że w ogóle tych turystów w Kazimierzu nie ma – mówi burmistrz Kazimierza Dolnego Artur Pomianowski: – Ta liczba jest oczywiście znacznie mniejsza od tej, do której się przyzwyczailiśmy, aczkolwiek widać osoby przyjezdne. Czy są to turyści jednodniowi, czy kilkudniowi – trudno powiedzieć. Natomiast sytuacja przedsiębiorców jest bez wątpienia bardzo trudna. Ponieśli straty podczas pierwszego lockdownu. Teraz również nie są w stanie zarabiać na swojej działalności. Lokale gastronomiczne mamy pozamykane. Część z nich serwuje posiłki na wynos.
– Chciałbym wierzyć, że przedsiębiorcy w Kazimierzu po pierwsze są rozsądni i potrafią oszczędzać, a po drugie, nie jest to dla nich chyba nowością, że ten biznes jest latem, zimą go nie ma, a te zrywy sylwestrowe czy świąteczne są na tyle małe, że właściwie nic wielkiego się nie uda uhandlować- mówi Maks Skrzeczkowski, przedsiębiorca: – Dlatego myślę, że fajnie by było, gdyby ci, którzy przyjeżdżają, mogli sobie usiąść i w ciepłych okolicznościach coś zjeść albo wypić, ale po prostu tak się nie da. To jest sprawa wyższej konieczności. Nikt z nas nie wymyśli nic lepszego. Trzeba być rozsądnym i się do tej sytuacji dostosować.
– Jeśli chodzi o kulturę, sytuacja jest podobna – mówi burmistrz Artur Pomianowski: – Brakuje zajęć dla dzieci organizowanych co ferie zimowe. Przypomnę, że rokrocznie Kazimierski Ośrodek Kultury, Promocji i Turystyki organizował takie zajęcia podczas ferii zimowych dla dzieci z terenu naszej gminy. W tym roku, ze względu na pandemię, ta działalność jest bardzo mocno ograniczona.
– Ferie miały wyglądać zupełnie inaczej – mówi Janusz Raczkiewicz, dyrektor Gminnego Zespołu Szkół w Kazimierzu Dolnym: – Pandemia nam wszystko pokrzyżowała. Były zaplanowane środki na naukę jazdy na nartach. Niestety, stoki są zamknięte i nie można nic robić. Podobna sytuacja jest tutaj w szkole. Dzieciaki nie mogą się przemieszczać. Są dziwne ferie. Inne niż do tej pory.
Dodajmy, że właściciele kazimierskiego stoku, który jest jedną z głównych zimowych atrakcji miasteczka, planują ponownie otworzyć obiekt o północy z 17 na 18 stycznia.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. archiwum