Uwaga na topniejący lód – alarmują przedstawiciele służb ratunkowych i środowisk wędkarskich. Po kilku dniach silnych mrozów, nadeszło ocieplenie. W Zamościu temperatura wynosi obecnie +1 st. Celsjusza. Oznacza to, że wejście na teren zamarzniętego zbiornika wodnego wiąże się z dużym ryzykiem.
– Warto dwa razy zastanowić się, zanim wejdziemy teraz na pokrywę lodową – mówi Daniel Mączak, inspektor do spraw ochrony i zagospodarowania wód okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Zamościu. – Warto się zastanowić dwa razy gdy się wejdzie na pokrywę ludową, ponieważ pokrywa lodowa nie jest równa. Mieliśmy tego przykład podczas wczorajszej kontroli na zbiorniku w Nieliszu, gdzie pokrywa lodowa w jednym miejscu miała 5 cm, a 10 m dalej nie przekraczała 4 cm, także jest bardzo niebezpieczna. 10 cm to jest taka minimalna grubość, dla której możemy bezpiecznie wędkować.
– Trudno jest powiedzieć jak gruba jest ta warstwa, bo przecież musielibyśmy dokonać jakiegoś odwiertu albo wykonać przerębel – dodaje młodszy brygadier Andrzej Szozda, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu. – Nie ma żadnych wskazań, że warstwa 5- lub 7-centymetrowa jest już wystarczająca. Nigdy na to nie ma pewności. Wiemy, że jeżeli były niskie temperatury, około 20 stopni, to ta warstwa lodu jest dosyć znaczna, natomiast jak długo ona będzie się utrzymywać i będzie zachowywać swoją nośność jest trudne do określenia.
– Mieliśmy dwa albo trzy wyzwania w zimie i wspomagaliśmy straż pożarną – informuje Sebastian Plewa, członek zarządu rejonowego WOPR w Zamościu. – Najczęściej są to osoby młode lub łyżwiarze, którzy poruszają się po kruchym lodzie, po zamarzniętym zbiorniku. Do tej pory mieliśmy kilka takich zdarzeń. Ostatnio mieliśmy wysokie mrozy. Jest odwilż, a z tego co obserwujemy, ludzie poruszają się po tych akwenach i nie zwracają na to uwagi.
– Tego typu formę zimowej aktywności najczęściej wybierają dzieci i młodzież – mówi starszy aspirant Dorota Krukowska- Bubiło, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – Niestety zdarza się również, że i osoby dorosłe nie zdają sobie sprawy z tego, że lód, który wydaje się gruby, w rzeczywistości jest bardzo cienki i nie przekracza nawet kilku centymetrów. Ponadto pokrywa lodu ulega ciągłym zmianom, również dobowym, i nigdy nie ma tej samej grubości na całym zbiorniku, o czym również trzeba pamiętać.
– Trzeba uważać na zalegający na całym zbiorniku śnieg, ponieważ ukrywa różnego rodzaju pułapki – przypomina Daniel Mączak. – Pęknięcia, oparzeliska, gdzie lód nie zamarza, źródła, pęknięcia różnego rodzaju ciśnieniowe, gdzie mamy wrażenie, że wszystko jest okej, ale tak naprawdę to jest taka pułapka, która może doprowadzić do tragedii. Był przypadek, gdzie na naszych oczach jeden z wędkarzy wpadł do zbiornika – po prostu połamał się lód pod nim. Nic tam się poważnego nie stało. Pomogliśmy mu, wyciągnęliśmy go z wody, osuszył się w samochodzie, no i musiał oczywiście opuścić teren zbiornika.
– Jeżeli tylko doszłoby do takiej sytuacji, że słyszymy, że zaczyna coś pękać, to najlepszą formą jak gdyby zabezpieczenia się to jest mimo wszystko zmniejszenie tego nacisku punktowego – podkreśla Andrzej Szozda. – Jeżeli już jesteśmy w takim miejscu, że zaczyna ten lód pękać, to należałoby po prostu zmienić pozycję nawet na leżącą i w takiej pozycji przemieścić się w miejsce bezpieczne.
A co zrobić jeżeli zobaczymy, że pod kimś załamał się lód? O tym Daniel Mączak: – W pierwszej kolejności sprawdzamy swoje bezpieczeństwo, dzwonimy pod alarmowy numer 112. Gdy zauważysz tonącego nie biegnij w jego kierunku, bo pod tobą też może się załamać lód. Nie wolno też podchodzić do przerębla w postawie wyprostowanej, bo wtedy zwiększamy punktowy nacisk na lód. Do osoby będącej w wodzie podchodzimy na czworaka czołgając się lub pełzając. Spróbuj także znaleźć jakąś linę, gałąź czy część ubrania, żeby mu podać. Po wyciągnięciu osoby z wody trzeba udzielić pierwszej pomocy, jeżeli to jest możliwe zmienić ubranie na suche. Okryj ją kocem lub jakimkolwiek ubraniem i czekaj, aż przyjedzie karetka pogotowia i służby wyspecjalizowane w udzielaniu pierwszej pomocy.
Przedstawiciele WOPR podkreślają, że gdy wpadniemy do zamarzniętego zbiornika, organizm wychładza się bardzo szybko i o naszych szansach na przeżycie decydują minuty.
Oprócz numeru 112, można wybrać także numer alarmowy WOPR. W przypadku zamojskiego oddziału będzie to: 500 75 50 50.
AlF (opr. GRa)
Fot. archiwum