– Spadek zakażeń nie jest na tyle duży, byśmy mogli czuć się zwolnieni z obostrzeń. W dobie epidemii najgorsze jest masowe przemieszczanie się ludności, stąd zamknięcie hoteli – mówił w piątek rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz.
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował w czwartek (28.01), że od 1 lutego zostają otwarte sklepy w galeriach handlowych oraz galerie sztuki i muzea, ale z zachowaniem reżimu sanitarnego. Zniesione zostają także godziny dla seniora. Zaznaczył, że zasady dotyczące działania restauracji, pubów, hoteli i obiektów sportowych pozostają bez zmian.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia podczas piątkowej konferencji prasowej wskazał, że obecne obostrzenia obowiązują do 14 lutego. Przed tym terminem na pewno będzie informacja „jak wygląda sytuacja i z czego, jeżeli będzie taka możliwość, możemy w przypadku obostrzeń zejść”.
Andrusiewicz, odnosząc się do pytania dotyczącego hoteli zwrócił uwagę, że w tym przypadku chodzi o ograniczenie przemieszczania się ludności. Jak mówił, najgorsze w dobie epidemii jest właśnie masowe przemieszczanie się. W tym kontekście zwrócił uwagę, że gdy hotele były otwarte, „liczba przemieszczających się osób, mieszających się na parkingach, stacjach benzynowych i ostatecznie w hotelach była tak duża, że możliwość transmisji wirusa zdecydowanie wzrasta”.
Rzecznik MZ nawiązał też do zamknięcia stoków narciarskich. „18 stycznia była informacja o odmianie brytyjskiej koronawirusa, jaką Brytyjczyk zakaził 27 osób, które wybrały się na narty do Szwajcarii. Jedna osoba zaraziła 27 osób na stoku i w hotelu. To jest świadectwo tego, że nie możemy mówić, że zjeżdżając na nartach jesteśmy bezpieczni; na pewno w drodze do wyciągu, na parkingu spotykamy dziesiątki, jeśli nie setki innych osób” – wskazał.
– Jeżeli zdecydowalibyśmy się szybko odmrozić te możliwości dotyczące stoków czy hoteli, musielibyśmy się liczyć ze wzmożonym ruchem dużej części naszego społeczeństwa. Biorąc pod uwagę fakt, że nauczanie w klasach od czwartej wzwyż mamy nadal zdalne, istniałaby poważna obawa, że nagle wszystkie dzieci zaczną się uczyć z hoteli, co nie byłoby wskazane w dobie, w której spadek zachorowań nie jest na tyle duży byśmy mogli czuć się zwolnieni z zachowywania obostrzeń – zaznaczył Andrusiewicz.
– Nieuzasadnione byłoby obecnie także otwieranie restauracji, hoteli i klubów fitness. Badania naukowe pokazują, że tam nie ma możliwości zachowania odpowiedniego rygoru sanitarnego – dodał Wojciech Andrusiewicz.
Przytoczył badania Uniwersytetu Stanforda z listopada ubiegłego roku, dowodzące według niego, że w barach, restauracjach, siłowniach i w klubach fitness trudno utrzymać standard epidemiczny, dlatego są to miejsca najczęstszych zakażeń. Dodał, że właśnie dlatego nie jest możliwe ich otwarcie. Zauważył też, że powrót od poniedziałku muzeów, galerii sztuki i handlowych do normalnej pracy, przy zachowaniu zasad sanitarnych, stał się możliwy dlatego, że w tych miejscach kontakt jest krótszy i mniej intensywny.
– Co możliwe było w tym reżimie sanitarnym do poluzowania, zostało poluzowane. Wytrzymajmy jeszcze jakiś czas, aby nie mierzyć się z III falą epidemii – zaapelował Andrusiewicz. Ostrzegł, że gdyby doszło do zniesienia obostrzeń w większym zakresie, to za trzy – cztery tygodnie konieczne byłoby zamykanie gospodarki w większym zakresie niż dotąd.
– Jeżeli obserwujemy to, co może stać się w Polsce na przykładzie chociażby Hiszpanii, Francji czy z Wielkiej Brytanii, to jeżeli zdecydowalibyśmy się nagle poluzować nasze rygory sanitarno-epidemiologiczne, to za trzy – cztery tygodnie moglibyśmy się obudzić w rzeczywistości, w której musielibyśmy zamykać więcej działów gospodarki niż te, które były dotychczas zamknięte – stwierdził.
Podkreślił, że koronawirus nadal jest przyczyną wielu zgonów, choć ich liczba systematycznie spada, podobnie jak liczba zakażeń. Dodał, że spadek obu tych parametrów w ujęciu tydzień do tygodnia wynosi około 9 proc.
Zaznaczył, jednak że dzienna liczba zgonów, wynosząca ponad 300, to nadal wysoki wynik, wskazujący, że epidemia się utrzymuje. – Potwierdzeniem tego jest też sytuacja w krajach ościennych i w krajach UE, w których notujemy raz wzrosty, raz spadki, a liczba dobowych zakażeń jest wyższa niż w Polsce – stwierdził.
Resort zdrowia podał w piątek (29.01), że badania potwierdziły 6144 nowe zakażenia wirusem SARS-CoV-2. Zmarło 336 chorych.
CZYTAJ: MZ: 6144 nowe przypadki zakażenia koronawirusem. Zmarło 336 osób
Łącznie od początku epidemii w Polsce zdiagnozowano ponad 1,5 mln przypadków choroby wywołanej tym patogenem. Zmarło 36 780 osób.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum