Do samowoli budowlanej doszło w kamienicy przy ul. Grodzkiej 16 i Rybnej 11 w Lublinie. O sprawie na portalu społecznościowym informuje Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Zarządca sądowy kamienicy nie ma jednak sobie nic do zarzucenia. Sprawą zajmuje się prokuratura i Inspektorat Nadzoru Budowlanego.
CZYTAJ: Lublin: nielegalne prace budowlane w zabytkowych kamienicach. Sprawę bada prokuratura
Jak wynika z internetowego wpisu Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, zarządca kamienicy przy ul. Rybnej 11 i Grodzkiej 16 w Lublinie działał na własną rękę i bez odpowiednich pozwoleń.
– Kamienice bezpowrotnie zniszczono – mówi Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków Dariusz Kopciowski. – Skuto tynki, w części położono nowe, a być może na tych tynkach znajdowały się jakieś polichromie. Często występują one w kamienicach staromiejskich, które nie uległy zniszczeniu w czasie działań wojennych. Zniszczono też podłogi i podsufitki, pod którymi powychodziły profilowane belki stropowe. Zostały one mechanicznie oczyszczone „do żywego”. Jest to kompleksowy remont, który zniszczył wartości zabytkowe tej kamienicy.
Zarządca kamienicy przy ul. Grodzkiej 16 i Rybnej 11 w Lublinie, Jacek Lakomy, nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Jeżeli chodzi o zniszczenie i to, co pisze pan konserwator wojewódzki, oświadczam, że to całkowita nieprawda – mówi Jacek Lakomy. – Część przeprowadzanych prac była zgłaszana w stanie awaryjnym, gdyż zaczęły się tu obsuwać fundamenty. Zgłosiłem do konserwatora wojewódzkiego projekt i prośbę o zajęcie stanowiska. Czekałem około trzy tygodnie i nie dostałem żadnej odpowiedzi, a stan był naprawdę awaryjny.
Jacek Lakomy twierdzi też, że próbował ponaglać Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale nie przyniosło to skutku.
– Przysłano do mnie kontrolę z PINB-u, która stwierdziła jakieś nieprawidłowości. Odwołałem się do urzędu wojewódzkiego i Wojewódzki Urząd Nadzoru Budowlanego wydał decyzję, że działałem w stanie wyższej konieczności, bo musiałem ratować walący się budynek – wyjaśnia Jacek Lakomy.
Szef Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie, Dariusz Balwierz, stwierdził jednak, że akta sprawy niedawno do niego trafiły i trwa analiza wszystkich dokumentów. Żadnej decyzji do tej pory nie wydano. Jakie zastrzeżenia w sprawie miał Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Lublinie?
– Przeprowadzono kilka postępowań, z których dwa są najważniejsze – tłumaczy radca prawny inspektoratu Paweł Kwiecień. – Pierwsze to postępowanie prowadzone w kierunku nielegalnego sposobu użytkowania, polegającego na tym, że obiekt z funkcji mieszkalnej zmienił swoje przeznaczenie na funkcję użytkową – prowadzona jest tam działalność restauracyjna. W ramach tego postępowania inspektorat wydał postanowienie wstrzymujące użytkowanie tego obiektu budowlanego. Drugie postępowanie dotyczy występowania nielegalnych robót budowlanych, które zostały przeprowadzone w tym obiekcie. Chodzi o roboty konstrukcyjne, wykonane bez pozwolenia na budowę. W ramach tego postępowania zostało wydane postanowienie nakładające na rzeczoną wspólnotę ekspertyzę, która ma za zadanie ocenić jakość wykonanych robót budowlanych.
Od obu decyzji zarządca kamienicy odwołał się do instancji wyższej, czyli do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie. Tam sprawa jest dopiero rozpatrywana. Pracom przeprowadzonym w kamienicy przygląda się również lubelska prokuratura.
– Postępowanie prowadzimy w kierunku niszczenia zabytków – mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka. – Postępowanie toczy się w sprawie, nie ma osób podejrzanych. Musimy wywołać szereg opinii biegłych, które pozwolą nam na określenie, czy rzeczywiście doszło do przestępstwa. Sprawdzimy, czy doszło do naruszenia przepisów dotyczących prowadzenia prac remontowych – czy były one prowadzone zgodnie z przepisami prawa, czy też niezgodnie.
Podczas kontroli kamienicy nakazano jej zarządcy wstrzymanie wszelkich robót. Zdaniem Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków prace były kontynuowane mimo zakazu. Z tego powodu sprawa trafiła do prokuratury. Ewentualnym sprawcom może grozić do 8 lat pozbawienia wolności.
MaTo/WM