– Surowa zima nie wpłynie na liczbę komarów, kleszczy lub innych owadów – twierdzą biolodzy. Wprawdzie istnieje potoczne przekonanie, że im większe mrozy, tym mniej stawonogów, jednakże nie jest to zgodne z rzeczywistością.
– Obserwując teraz pogodę, w okolicach marca-kwietnia możemy liczyć na dużą liczbę stawonogów – mówi doktor nauk weterynaryjnych Klaudiusz Szczepaniak z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Jeżeli będzie duża ilość śniegu i stosunkowo stałe temperatury, przewidywałbym raczej większą liczbę tych stawonogów niż w 2020 roku. A w przypadku kiedy będziemy mieli duże wahania temperatury prawie bez śniegu, paradoksalnie może to sprzyjać zmniejszeniu się populacji tych pasożytów w środowisku.
A jak dalej będzie wyglądać tegoroczna zima? – Zarówno modele, jak i statystyczne podejście mówią nam, że mogą jeszcze wystąpić okresy „konkretnej” zimy, przeplatane odwilżą. Widać to choćby po obecnym styczniu. Najpierw mieliśmy surowe mrozy, później zima zrobiła się łagodniejsza, a za chwilę spodziewamy się nawet zupełnej odwilży. Ten typ pogody jest prawdopodobny również w lutym – uważa Małgorzata Tomczuk, synoptyk z Centralnego Biura Prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
– Jeśli chodzi o szkodniki, wiele zależy od tego, jak zima jest regularna, a nie od tego, jak głębokie są mrozy. Weźmy od uwagę, że szkodniki, które na przykład pasożytują na naszych roślinach uprawnych, ewoluowały w podobnym klimacie. Są one więc przystosowane do mrozu: hibernują, potrafią zamarznąć i rozmarznąć – tłumaczy prof. Paweł Buczyński z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
– Dane na temat wzrostu populacji kleszczy w poprzednich latach nie są jednoznaczne. I wiele prac wskazuje, że nie tyle sama populacja kleszcza się zmienia, co rozszerza się liczba miejsc jej występowania. W związku z tym częściej pojawiają się one w naszym środowisku – stwierdza dr n. wet. Klaudiusz Szczepaniak.
– Jeżeli chodzi o komary problemem jest to, że potrzebują one dużo wody na wiosnę. I w związku z tym kluczową sprawą nie jest, na ile ostra jest zima, tylko ile zostanie wtedy śniegu i wód roztopowych. W Polsce jest kilkadziesiąt gatunków komarów. Te, które nam najbardziej uprzykrzają życie, mają jedno pokolenie w roku i muszą mieć bardzo dużo wody w marcu i kwietniu, a najpóźniej w maju. Kiedy mamy zimę bezśnieżną, wód tych jest niewiele i komarów jest również mało. Czyli bardziej im sprzyja zima mroźna z dużą ilością śniegu, który utrzymuje się do marca, niż ciepła, kiedy zamiast śniegu pada deszcz, a woda spływa rzekami do morza – wyjaśnia prof. Paweł Buczyński.
– Pamiętajmy, że zarówno kleszcze, jak i komary są naturalnym składnikiem fauny, która nas otacza i są niezbędne w środowisku. Jeżeli chodzi o choroby, które przenoszą, są różne sposoby zabezpieczania się przed bezpośrednim kontaktem z pasożytami – mówi dr n. wet. Klaudiusz Szczepaniak.
– Nigdy nie pozbędziemy się szkodników i pasożytów. Mamy taką alternatywę, że albo pozostawiamy w jakimś stopniu nieobciążone chemią środowisko, wtedy jakieś zwierzę zawsze się przystosuje do wyjadania nam części zapasów i upraw, albo idziemy w takim kierunku, jak w Polsce lat 60. czy 80. XX wieku. W tym drugim przypadku trujemy wszystko, co się da. Ale wówczas, oprócz organizmów szkodliwych, znikają też te pożyteczne. Musimy się po prostu pogodzić z pewnym stopniem występowania szkodników. W innym razie zniszczymy Ziemię – uważa prof. Paweł Buczyński
Jednakże, jak informują biolodzy, mrozy mogą być szkodliwe dla owadów, które przybyły do nas z zachodu. Takim stawonogom może grozić wymrożenie.
InYa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com