Zastrzelenie ponad rok temu żyjącego na Roztoczu wilka Kosego spowodowało nie tylko poważną stratę przyrodniczą, ale także zahamowanie ważnego ogólnopolskiego projektu naukowego. Tak wynika z informacji prowadzących badania członków Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” oraz pracowników Roztoczańskiego Parku Narodowego.
Kosy był przewodnikiem stada, a zarazem pierwszym wilkiem w tej części Polski, który otrzymał obrożę telemetryczną z nadajnikiem GPS, co pozwalało monitorować biologię, zachowania i użytkowane przez wilki areały.
– Był bardzo charakterystyczny. To dzięki niemu zaczęliśmy rozpoznawać poszczególne osobniki – mówi dr Przemysław Stachyra z Roztoczańskiego Parku Narodowego. – To był potężny wilk, który zawsze miał wszystkie osobniki „pod sobą”. Kosy okupował cały obszar Parku, plus jeszcze jego sąsiedztwo i w jego areale nie pojawiał się żaden obcy wilk. On po prostu był panem i władcą tej naturalnej przestrzeni przyrodniczej i widać było w zachowaniach innych wilków, które się pojawiały, ten respekt. Inne wilki owszem, próbują walczyć o terytoria i to jest naturalna rzecz, ale mając na drodze takiego osobnika, jakim był Kosy, miały obawę przed przegraną w konfrontacji. Przez te 8 miesięcy naszej współpracy, kiedy miał założoną obrożę, „przekazał” nam niesamowicie cenne i unikalne informacje, które zostały brutalnie przerwane przez jego zastrzelenie.
CZYTAJ: Po rocznym śledztwie schwytano 42-latka, który zastrzelił wilka
– Sprawa miała swój początek w 2019 roku. Wówczas na polach sąsiadujących z Roztoczańskim Parkiem Narodowym w rejonie miejscowości Żurawnica odnaleziono martwego wilka – przypomina aspirant Katarzyna Szewczuk z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – Był to Kosy, 6-letni samiec pozostający pod ścisłą ochroną. Badanie wykazało, że przyczyną śmierci wilka była rana postrzałowa. Praca policjantów wydziału kryminalnego oraz śledczych Prokuratury Okręgowej w Zamościu, która wymagała zastosowania wielu metod i działań procesowych, pozwoliła na ustalenie danych mężczyzny, który dokonał postrzelenia wilka. Był to 42-latek z powiatu biłgorajskiego.
CZYTAJ: Najsłynniejszy wilk z Roztocza zastrzelony. Policja szuka sprawcy
– Śmierć Kosego przyniosła ogromne zamieszanie w tej lokalnej populacji – podkreśla dr hab. Sabina Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. – Każda grupa wilków sąsiaduje z innymi. Dzięki temu, że każda ma dość silną parę rodzicielską, wytwarza się coś w rodzaju takiej równowagi pomiędzy tymi terytoriami i nie dochodzi tam do szczególnie krwawych zdarzeń. Natomiast tutaj zniknęła rodzicielska para, ponieważ i partnerka Kosego została najprawdopodobniej zastrzelona miesiąc przed nim. Nagrania na fotopułapkach wskazywały na to. Nie znaleźliśmy też potem w ogóle żadnych śladów jej aktywności. Kiedy szczenięta głodowały nie było jej przy nich, co jest zupełnie niezwykłe, jeśli chodzi o wilki. Szczenięta padły z głodu, nie miał się nimi kto opiekować. Ich starsza siostra, która próbowała to zrobić, a była w tym czasie bardzo młodziutką wilczycą, nie dała rady. To spowodowało, że praktycznie cała rodzina przestała istnieć. Zaczęły się duże spory pomiędzy sąsiednimi grupami rodzinnymi o to właśnie fantastyczne, bardzo obfite w pokarm terytorium.
– Nie udało nam się nawet zamknąć roku w cyklu życia tego wilka z obrożą, więc też jest to problem w interpretacji pewnych wyników – przyznaje dr Przemysław Stachyra. – Bo są to ważne informacje, które się zbiera przy okazji tego typu badań z obrożami telemetrycznymi. Zwłaszcza że Kosy był pierwszym wilkiem złapanym i zaobrożowanym. Poza nim były jeszcze kolejne trzy i to wszystkie z innych grup rodzinnych, więc te interakcje między grupami, kiedy żył Kosy i inne osobniki z obrożami, były niespotykanym na skalę Polski materiałem badawczym. Trochę się to pokomplikowało, ale powolutku jakoś wracamy do punktu wyjścia z tą układanką naukową.
– W końcu niedawno na tym obszarze osiedlił się już ostatecznie kolejny wilk – dodaje dr hab. Sabina Nowak. – Jego partnerką jest córka Kosego. To jest może jakaś dobra informacja w całym tym zamieszaniu. Udało nam się tego wilka – nazwaliśmy go Szur – także zaopatrzyć w obrożę. Odławianie wilków do badań to jest proces bardzo trudny, ale powiodło się. Trochę doświadczenia zebraliśmy już wcześniej, no i teraz właśnie Szur oraz samica, która rozmnaża się w sąsiedniej grupie rodzinnej, czyli Szerina, dostarczają nam danych na temat wykorzystania przez wilki siedlisk na obszarze Roztoczańskiego Parku Narodowego.
Jak dodaje dr hab. Sabina Nowak, w tym roku w planach jest założenie obroży telemetrycznych kolejnym wilkom. Sprawcy zastrzelenia Kosego grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
AlF / GRa
Fot. pixabay.com