Zastrzelenie Kosego było też ciosem dla nauki

wolf 1992716 1920 2021 01 13 192513

Zastrzelenie ponad rok temu żyjącego na Roztoczu wilka Kosego spowodowało nie tylko poważną stratę przyrodniczą, ale także zahamowanie ważnego ogólnopolskiego projektu naukowego. Tak wynika z informacji prowadzących badania członków Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” oraz pracowników Roztoczańskiego Parku Narodowego.

Kosy był przewodnikiem stada, a zarazem pierwszym wilkiem w tej części Polski, który otrzymał obrożę telemetryczną z nadajnikiem GPS, co pozwalało monitorować biologię, zachowania i użytkowane przez wilki areały.

– Był bardzo charakterystyczny. To dzięki niemu zaczęliśmy rozpoznawać poszczególne osobniki – mówi dr Przemysław Stachyra z Roztoczańskiego Parku Narodowego. – To był potężny wilk, który zawsze miał wszystkie osobniki „pod sobą”. Kosy okupował cały obszar Parku, plus jeszcze jego sąsiedztwo i w jego areale nie pojawiał się żaden obcy wilk. On po prostu był panem i władcą tej naturalnej przestrzeni przyrodniczej i widać było w zachowaniach innych wilków, które się pojawiały, ten respekt. Inne wilki owszem, próbują walczyć o terytoria i to jest naturalna rzecz, ale mając na drodze takiego osobnika, jakim był Kosy, miały obawę przed przegraną w konfrontacji. Przez te 8 miesięcy naszej współpracy, kiedy miał założoną obrożę, „przekazał” nam niesamowicie cenne i unikalne informacje, które zostały brutalnie przerwane przez jego zastrzelenie.

CZYTAJ: Po rocznym śledztwie schwytano 42-latka, który zastrzelił wilka

– Sprawa miała swój początek w 2019 roku. Wówczas na polach sąsiadujących z Roztoczańskim Parkiem Narodowym w rejonie miejscowości Żurawnica odnaleziono martwego wilka – przypomina aspirant Katarzyna Szewczuk z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu. – Był to Kosy, 6-letni samiec pozostający pod ścisłą ochroną. Badanie wykazało, że przyczyną śmierci wilka była rana postrzałowa. Praca policjantów wydziału kryminalnego oraz śledczych Prokuratury Okręgowej w Zamościu, która wymagała zastosowania wielu metod i działań procesowych, pozwoliła na ustalenie danych mężczyzny, który dokonał postrzelenia wilka. Był to 42-latek z powiatu biłgorajskiego.

CZYTAJ: Najsłynniejszy wilk z Roztocza zastrzelony. Policja szuka sprawcy

– Śmierć Kosego przyniosła ogromne zamieszanie w tej lokalnej populacji – podkreśla dr hab. Sabina Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”. – Każda grupa wilków sąsiaduje z innymi. Dzięki temu, że każda ma dość silną parę rodzicielską, wytwarza się coś w rodzaju takiej równowagi pomiędzy tymi terytoriami i nie dochodzi tam do szczególnie krwawych zdarzeń. Natomiast tutaj zniknęła rodzicielska para, ponieważ i partnerka Kosego została najprawdopodobniej zastrzelona miesiąc przed nim. Nagrania na fotopułapkach wskazywały na to. Nie znaleźliśmy też potem w ogóle żadnych śladów jej aktywności. Kiedy szczenięta głodowały nie było jej przy nich, co jest zupełnie niezwykłe, jeśli chodzi o wilki. Szczenięta padły z głodu, nie miał się nimi kto opiekować. Ich starsza siostra, która próbowała to zrobić, a była w tym czasie bardzo młodziutką wilczycą, nie dała rady. To spowodowało, że praktycznie cała rodzina przestała istnieć. Zaczęły się duże spory pomiędzy sąsiednimi grupami rodzinnymi o to właśnie fantastyczne, bardzo obfite w pokarm terytorium.

– Nie udało nam się nawet zamknąć roku w cyklu życia tego wilka z obrożą, więc też jest to problem w interpretacji pewnych wyników – przyznaje dr Przemysław Stachyra. – Bo są to ważne informacje, które się zbiera przy okazji tego typu badań z obrożami telemetrycznymi. Zwłaszcza że Kosy był pierwszym wilkiem złapanym i zaobrożowanym. Poza nim były jeszcze kolejne trzy i to wszystkie z innych grup rodzinnych, więc te interakcje między grupami, kiedy żył Kosy i inne osobniki z obrożami, były niespotykanym na skalę Polski materiałem badawczym. Trochę się to pokomplikowało, ale powolutku jakoś wracamy do punktu wyjścia z tą układanką naukową. 

– W końcu niedawno na tym obszarze osiedlił się już ostatecznie kolejny wilk – dodaje dr hab. Sabina Nowak. – Jego partnerką jest córka Kosego. To jest może jakaś dobra informacja w całym tym zamieszaniu. Udało nam się tego wilka – nazwaliśmy go Szur – także zaopatrzyć w obrożę. Odławianie wilków do badań to jest proces bardzo trudny, ale powiodło się. Trochę doświadczenia zebraliśmy już wcześniej, no i teraz właśnie Szur oraz samica, która rozmnaża się w sąsiedniej grupie rodzinnej, czyli Szerina, dostarczają nam danych na temat wykorzystania przez wilki siedlisk na obszarze Roztoczańskiego Parku Narodowego.

Jak dodaje dr hab. Sabina  Nowak, w tym roku w planach jest założenie obroży telemetrycznych kolejnym wilkom. Sprawcy zastrzelenia Kosego grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.

AlF / GRa

Fot. pixabay.com

Exit mobile version