Zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni na wyciągnięcie ręki

stoch 2021 01 03 153119 2021 01 04 174113

Polscy skoczkowie narciarscy o krok od kolejnego sukcesu.

Po wczorajszym (03.01) konkursie w Innsbrucku na czele klasyfikacji generalnej prestiżowego Turnieju Czterech Skoczni jest Kamil Stoch, który o 15,2 punktu wyprzedza Dawida Kubackiego. Trzeci Norweg Halvor Egner Granerud traci do lidera 20,6 punktu.

Finał rywalizacji w środę (06.01) w austriackim Bischofshofen, gdzie w przeszłości zwycięstwo w Turnieju biało-czerwoni świętowali czterokrotnie.

Dwadzieścia lat temu Adam Małysz, w roku 2017 Kamil Stoch po raz pierwszy, a rok później Kamil Stoch po raz drugi powtarzając wyczyn Svena Hannawalda, który wcześniej jako jedyny zwyciężył we wszystkich czterech konkursach turnieju. Do Małysza i Stocha, jako trzeci polski zwycięzca turnieju, przed rokiem dołączył Dawid Kubacki. Po dwunastu miesiącach Bischofshofen znów może być polskie, tak jak wczoraj (03.01) polska była skocznia Bergisel w Innsbrucku, na której tryumfował Kamil Stoch, trzeci był Dawid Kubacki, a czwarty Piotr Żyła.

– Cieszę się przede wszystkim ze skoków, bo dzisiaj te skoki były naprawdę super. Każdy mnie cieszył tak samo, albo nawet każdy cieszył bardziej. W powietrzu już się uśmiechałem i cieszyłem każdą sekundą – mówił przed kamerami TVP Kamil Stoch.

Nie mniej zadowolony był Dawid Kubacki: – W konkursie dwa całkiem fajne skoki. Kamilowi chyba mocniej dmuchali pod narty, no i był lepszy, ale oczywiście bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy. Jestem znowu na podium i to nie sam. To jest rewelacja. Piotrek jest tuż za podium. Myślę, że trochę punktów tutaj zrobiliśmy. To jest bardzo duży pozytyw. Da nam to energię, żeby pracować dalej – dodał Dawid Kubacki.

Z trudnymi warunkami nie poradzili sobie wczoraj (03.01) dotychczasowi faworyci zawodów: Norweg Halvor Egner Granerud i Niemiec Karl Geiger. Z kolei znakomite skoki Polaków sprawiły, że przed decydującymi zawodami w Bischofshofen to Stoch i Kubacki mają największe szanse na statuetkę złotego orła. A przecież biało – czerwoni w rywalizacji mogli zupełnie się nie liczyć po tym, jak przed konkursem w Oberstdorfie niespodziewanie dodatni wynik testu na koronawirusa miał Klemens Murańka.

Najpierw organizatorzy wykluczyli Polaków z udziału w otwierających cykl zawodach. Dzięki staraniom Adama Małysza i całego sztabu reprezentacji, badania zostały powtórzone, Murańka okazał się zdrowy i nasi wystartowali.

– Robimy swoją robotę. Wszyscy w to wierzą i to pokazują. Jeszcze raz chcę podziękować wszystkim, którzy pracowali nad tym, żebyśmy mogli wystartować w turnieju. Myślę, że było warto – w rozmowie z TVP Sport mówił czeski trener polskich skoczków Michal Doležal.

I tak turniej, który zaczął się dla nas dramatycznie, może mieć piękny finał.

– Nie wiem czy my dojedziemy w ogóle do tego Bischofshofen – w swoim stylu komentował w TVP Piotr Żyła. – Nie no, można powiedzieć, że powodów do świętowania jest dużo od początku turnieju. Jeszcze się w międzyczasie Dawidowi córka urodziła. Ja nie wiem, czy my w ogóle do tego Bischofshofen dotrwamy. Myślę, że jednak dotrwamy i tam się rozstrzygną wszystkie klasyfikacje tego turnieju – dodał Piotr Żyła.

Dziś (04.01) skoczkowie mają dzień przerwy. Jutro (05.01) w Bischofshofen kwalifikacje do konkursu, który tradycyjnie odbędzie się w święto Trzech Króli.

Jutrzejsze kwalifikacje zaplanowano na 16.30, a środowy konkurs ma się rozpocząć o 16.45. Trzymamy kciuki za występ biało – czerwonych.

JK / PrzeG

Fot. Tadeusz Mieczyński / wikipedia.org

Exit mobile version