– W optymistycznym scenariuszu średnia tygodniowa zachorowań na COVID wzrośnie do 8-10 tysięcy dziennie – powiedział w środę w Lublinie minister zdrowia Adam Niedzielski. Zaznaczył jednocześnie, że to, jak będzie wyglądała rzeczywistość, zależy w dużej mierze od zachowań społecznych.
Szef Ministerstwa Zdrowia na konferencji prasowej w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej im. św. Jana z Dukli był pytany o przygotowane przez resort modele prognozujące dalszy rozwój epidemii w Polsce.
Minister zwrócił uwagę na dwa czynniki krytyczne, które mają wpływ na dynamikę trzeciej fali koronawirusa. Czynniki te – jak wskazał – to poluzowanie dyscypliny społecznej i nowa mutacja koronawirusa. – Wiemy, że w Polsce obecna jest mutacja brytyjska. W zeszłym tygodniu mieliśmy informację, że obecność tej mutacji jest mniej więcej 5-procentowa. Kolejne próbki, które wpływają pokazują, że niestety ten udział mutacji brytyjskiej rośnie. To jest też element kluczowy, który ewentualnie może doprowadzić do rozwoju trzeciej fali – powiedział Niedzielski.
Zaapelował o stosowanie się do reguł sanitarnych. – Do znudzenia można powtarzać, że zachowanie dystansu, dezynfekcji, noszenie maseczek, to są naprawdę kluczowe instrumenty walki z koronawirusem – podkreślił.
CZYTAJ: MZ: 8694 nowe przypadki zakażenia koronawirusem. Zmarło 279 osób
Minister zdrowia, wskazując na prognozy krótkookresowe, powiedział że wszystkie modele mówią o wzroście zakażeń w perspektywie miesiąca. – Jest on naturalną konsekwencją poluzowania obostrzeń. Wzrostu się spodziewamy, ale jego skala zależy oczywiście od tego, jak będą działały te dwa elementy. Jeżeli będziemy nieodpowiedzialni i dodatkowo nałoży się na to bardziej zakaźna mutacja koronawirusa, oczywiście trzeba się spodziewać „wystrzału” dziennej liczby zachorowań – przestrzegł. – W optymistycznym scenariuszu zakładamy, że te zachorowania w liczbie średniotygodniowej wzrosną do przedziału 8-10 tysięcy dziennie – dodał szef Ministerstwa Zdrowia. Zaznaczył, że model ten nie pokazuje jednak, jak będzie wyglądała rzeczywistość, bo ona zależy od naszych zachowań.
Minister zdrowia został zapytany na konferencji prasowej, jaka liczba dziennych zakażeń będzie granicą, po której wrócimy do najsurowszych obostrzeń.
– W sprawie przywracania obostrzeń będziemy posługiwali się średnimi tygodniowymi. W tej chwili średnia tygodniowa nie przebiła 6 tysięcy przypadków dziennie, więc jest jeszcze przestrzeń do średniej w postaci 10 tysięcy – stwierdził w środę minister zdrowia Adam Niedzielski. Zastrzegł przy tym, że liczba zachorowań to nie jedyny parametr decydujący o powrocie ograniczeń.
Odnosząc się do branż, które miałyby zostać zamknięte w pierwszej kolejności, Niedzielski przekazał, że „naturalna jest kolejność z jaką otwierano poszczególne sektory gospodarki”. – Ale ja nie chciałbym teraz przesądzać, co to będzie dokładnie – dodał.
Minister zdrowia podkreślił, że dzienna liczba zachorowań nie jest jedynym parametrem, który będzie decydujący ws. przywracania obostrzeń. – W tej chwili mamy taką sytuację, że mimo rosnącej liczby zachorowań bardzo dynamicznie maleją zgony, bo spadek tygodniowej liczby zgonów jest więcej niż 10-procentowy – mówił. – Natomiast patrząc na sytuację w sektorze szpitalnym, czyli łóżek, które są przeznaczone na walkę z COVID-19, mamy dosyć komfortową sytuację, bo zajętość jest rzędu 12-13 tys. łóżek, a mamy infrastrukturę w tej chwili na poziomie mniej więcej 26 tys. łóżek, więc tutaj jest duży bufor bezpieczeństwa – podkreślił.
– Będziemy monitorowali wszystkie te trzy parametry i podejmowali wtedy decyzje – dodał Niedzielski.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska