Policja poszukuje właściciela psa, który wtargnął na jedną z posesji w Białej Podlaskiej i zagryzł 4-miesięcznego szczeniaka. Widząc całe zajście. opiekun agresywnego psa oddalił się z miejsca zdarzenia. Świadkami dramatycznego zajścia były między innymi dzieci.
– W sobotnie popołudnie dyżurny bialskiej komendy został powiadomiony o zagryzieniu psa na terenie jednej z bialskich posesji – relacjonuje rzeczniczka bialskiej policji, komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla. – Z relacji pokrzywdzonej wynikało, że na posesję, na której przebywała, wbiegł pies typu wilczur i zagryzł należącego do niej szczeniaka. Zwierzę, które wbiegło na podwórko nie miało ani smyczy, ani kagańca. Potem spacerujący z nim mężczyzna po prostu odszedł z miejsca zdarzenia.
– Właściciel nie zareagował. Nie wołał ani nie odciągał psa – opowiada właścicielka posesji, na której doszło do zdarzenia. – Machnął tylko do niego ręką, jak już zdążyłyśmy odciągnąć go od szczeniaczka. Niestety było już za późno. Jak powiedział weterynarz, on ugryzł prosto w serce. Szczeniaczek skonał nam na rękach. Dzieci były świadkami. Zwłaszcza właścicielka, czyli dziewczynka, dla której ten piesek był kupiony, przeżywa straszną traumę. Widziała to też czwórka innych dzieci, one także to przeżywają. Pies, który zaatakował, był w typie owczarka niemieckiego. Był po prostu dużym psem.
– Jeżeli chodzi o trzymanie psów i sprawowanie nad nimi opieki, reguluje to Kodeks wykroczeń i prawo miejscowe – wyjaśnia komendant Straży Miejskiej w Białej Podlaskiej Henryk Nędziak. – Pies powinien być wyprowadzany na smyczy i w kagańcu. Jeżeli piesek jest mały, nie musi mieć kagańca, ale powinien być wyprowadzany na smyczy. Jeżeli natomiast pies ma powyżej 60 cm w kłębie, jest już traktowany jako pies duży i należy go wyprowadzać na smyczy i w kagańcu. Psa można spuścić ze smyczy na terenach, gdzie jest mniejsze skupisko ludzi, czyli na przykład w parku lub na łąkach. Dotyczy to tylko psów ras nieuznawanych za agresywne. Właściciel w każdej chwili powinien móc zapanować nad psem. Pies powinien być wtedy w kagańcu.
– Wyjaśniamy wszystkie okoliczności sprawy, ustalamy właściciela agresywnego czworonoga – mówi komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla. – W sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające w kierunku art. 77 Kodeksu wykroczeń. Z cytowanego artykułu wynika, że kto nie zachowuje zwykłych bądź nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, podlega karze ograniczenia wolności, karze grzywny do 1000 złotych bądź karze nagany. Warto podkreślić, że poza odpowiedzialnością wynikającą z tego przepisu właściciel psa musi liczyć się też z odpowiedzialnością, która wynika z Kodeksu cywilnego. Zgodnie z przepisami właściciel zwierzęcia zobowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody.
– Uważam, że ludzie powinni zwracać uwagę, zwłaszcza jeżeli widzą kogoś, kto idzie z dużym psem i nie trzyma go na smyczy – podkreśla właścicielka posesji, na której doszło do zdarzenia. – Należy zgłaszać takie sprawy straży miejskiej, na policję albo po prostu zwrócić uwagę temu człowiekowi. Tutaj droga jest publiczna, niedaleko znajduje się plac zabaw. Na szczęście jest zima i nie ma na nim wielu dzieci, ale równie dobrze ten pies może następnym razem przechodzić tędy bez smyczy i kagańca i zaatakować dziecko.
– To zdarzenie miało charakter traumatyczny dla dzieci, ponieważ było wydarzeniem niespodziewanym, nagłym i nie można było się na nie w żaden sposób przygotować – tłumaczy psycholog Anetta Mąka. – To zdarzenie drastyczne. Dzieci widziały krew, ból, śmierć. Była to sytuacja zagrożenia nie tylko dla tego pieska, ale również dla dzieci, bo mogła się różnie rozwinąć. Dzieci doświadczyły porażającego strachu i wielkiego poczucia bezradności. Takie wydarzenia zawsze mają konsekwencje dla funkcjonowania dzieci, zarówno w sferze emocjonalnej, jak i społecznej. Odbijają się na ich zachowaniu, a czasem nawet na zdrowiu. Teraz potrzeba im bardzo dużo wsparcia, głównie ze strony najbliższych. Być może będzie im potrzebna pomoc specjalistyczna.
Sprawa zainteresowała internautów po tym, jak na Facebooku zamieszczone zostało zdjęcie agresywnego psa i jego właściciela wykonane przez świadków zdarzenia. Zdjęcie jednak nie jest zbyt wyraźne, ponieważ zostało wykonane z dużej odległości.
MaT/WM
Fot. pixabay.com