– Przechorowywanie chorób to strategia średniowieczna, lepiej się szczepić. Organizm wie, dzięki temu, jak się bronić – powiedział dr Leszek Borowski, ekspert ds. farmakologii klinicznej. Dodał, że w ten sposób też hamuje się rozwój mutacji wirusa.
Dr Borowski, były prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych zaznaczył, że warto się szczepić dlatego, że nasz organizm nie jest zaskoczony, gdy spotyka się z wirusem. – Jest do niego przygotowany, dzięki wytworzeniu przeciwciał i wyedukowaniu komórek pamięci – limfocytów B oraz szykuje wojsko – dwa rodzaje limfocytów T CD4 i CD8 – wyjaśnił.
CZYTAJ: Michał Dworczyk: Do 7 marca chcemy zakończyć szczepienia nauczycieli
Poza tym zwrócił uwagę na to, że szczepiąc się hamujemy rozwój mutacji wirusa. – Jeżeli wirus przeskakuje z chorego na chorego, to mutuje. Jeżeli próbuje się do szczepionego przyczepić i się nie przyczepi, to nie mutuje – powiedział.
Ekspert zaznaczył też, że osiąganie odporności stadnej, czyli stanu, gdy atakujący wirus nie jest w stanie znaleźć osoby podatnej na jego atak, jest wskazane, ale wtedy, gdy osiąga się ją poprzez szczepienie. – Dlaczego jestem przeciwny przechorowaniu? Bo to strategia średniowieczna. Wtedy nie posiadano odpowiednich leków ani szczepionek – stwierdził. – Zdarzyło się, że podczas pandemii koronawirusa wiele osób ochoczo mówiło o zdobywaniu odporności stadnej. Pytałem wtedy, a co, jeśli w czasie zdobywania odporności stadnej umrą twoi najbliżsi? Twarz im posępniała – dodał.
CZYTAJ: Pierwszy przypadek południowoafrykańskiej mutacji koronawirusa w Polsce
Równocześnie ekspert wskazał, że są takie choroby zakaźne, np. wścieklizna, że prawie 100 proc. osób zakażonych umiera. – W tej chorobie nie ma żadnej stadnej odporności. Gdy zaczynamy walczyć z wirusem, o którym niewiele wiemy, to głoszenie teorii odporności stadnej jest mocno dyskusyjne – podsumował.
Jego zdaniem osoby, które przechorowały COVID-19 powinno się też szczepić, choć – jak zauważył – to jego zdaniem dość niepopularne. – Ozdrowieńców trzeba szczepić, ale jedną dawką. Dlaczego? Otóż w naszym organizmie jest tzw. mechanizm nadmiaru przeciwciał. Polega on na tym, że organizm sam reguluje ich poziom, czuwa, by nie było ich za dużo. Jeśli ktoś zachorował na COVID-19, to jedna dawka wystarcza. Również badania wskazują na to, że zaszczepienie jedną dawką ozdrowieńców wystarcza – stwierdził.
Dr Borowski zwrócił też uwagę na konsekwencje zdrowotne COVID-19. – Głównie są to mikrowykrzepienia pocovidowe, które są przyczyną wielu innych chorób. Wirus SARS-CoV-2 ma powinowactwo, czyli atakuje ośrodkowy układ nerwowy, który stanowi podstawę naszego życia – powiedział zaznaczając, że mikrowykrzepienia są głównie zagrożeniem dla osób starszych.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum