30 lat kończy dziś (04.02) ostatni studyjny album Queen wydany za życia Freddie’ego Mercury’ego – „Innuendo”. Przyniósł kolejne klejnoty w koronie Królowej – poruszający „The Show Must Go On”, wzruszające „These Are The Days Of Our Lives” i monumentalne nagranie tytułowe „Innuendo”. Zespół nagrywał tę płytę w cieniu choroby Mercury’ego, wokalista zmarł zaledwie dziewięć miesięcy po wydaniu „Innuendo”. Wielu fanów do dziś uważa, że to najważniejszy i najbardziej dojrzały album grupy. Mimo wielkiego cierpnienia związanego z AIDS, Mercury śpiewał dopóki starczyło mu sił. Jak stwierdził później gitarzysta Brian May: „głos Freddiego był tu lepszy, niż kiedykolwiek wcześniej”.
Co ciekawe, pierwsze recenzje tej wybitnej płyty były wręcz druzgocące. Brytyjska prasa muzyczna nienawidziła Queen, bo zespół… niczego jej nie zawdzięczał. „Ten album jest tak miałki, że zapomnisz o nim, jak tylko się skończy”, „jest wykonany z miękkiej, słodkiej, lepkiej, sentymentalnej mazi”, „to kicz na niesłychaną skalę”. I to wszystko o płycie, na której jest „The Show Must Go On”…
Kora powiedziała kiedyś o tym krążku: „(…) to najlepsza, najmądrzejsza płyta Queen, pozbawiona kokieterii, pełna dramatyzmu…”. Taka była, jest i będzie. Nagrana już w „pożyczonym” czasie. Dziś mija 30 lat od jej wydania w UK – jutro rocznica wydania w USA.
PB
Fot. www.wikipedia.org