Piłkarki ręczne MKS-u Perły Lublin na tarczy wróciły z Dolnego Śląska. Lublinianki w ważnym dla układu tabeli ekstraklasy meczu przegrały w piątek, 26 lutego z KPR-em Gminy Kobierzyce 30:31.
Spotkanie było zacięte a lublinianki grały falami. Do przerwy było 14:15. W drugiej części MKS wyszedł na dwubramkowe prowadzenie, ale szybko je stracił. W 48 min. lubelski zespół przegrywał 25:29, ale rzucił kolejno 5 bramek i znów wygrywał. Niestety w ostatnich minutach zawodniczki MKS-u Perły ponownie popełniły kilka błędów co sprawiło, że mecz zakończył się ich porażką.
Najwięcej bramek dla lublinianek rzuciły: Natalia Nosek 7 i Marta Gęga 5.
Monika Marzec, która debiutowała w roli pierwszej trenerki MKS-u zgodziła się z opinią, że drużyna nie miała zbyt wiele czasu na przygotowanie się do tego meczu: – To szaleństwo grać w takim systemie, w jakim graliśmy teraz. Nie było czasu na regenerację. Dziewczyny po ciężkim okresie zagrały naprawdę dobry mecz. Ale jeżeli brak punktów, nie ma się z czego cieszyć.
Swoje podopieczne chwaliła trenerka KPR-u Edyta Majdzińska: – Kluczem do zwycięstwa była zespołowość i dojrzałość. Mogę powiedzieć, że był to najbardziej mądry mecz w wykonaniu mojego zespołu.
Już w środę lubelski zespół rozegra zaległe spotkanie z Piotrcovią. Stawka też będzie duża, bo być może będzie nią brązowy medal mistrzostw Polski.
AR / materiały PGNiG Superligi
Fot. archiwum