Zwrot w sprawie saren z trawiastego lotniska w Świdniku. Miasto chce odłowić zwierzęta i przewieźć w bezpieczne dla nich miejsce.
Wcześniej zarządzający lądowiskiem wnioskował o odstrzał 30 saren w ciągu 3 lat. Tłumaczył to bezpieczeństwem pilotów i kursantów.
CZYTAJ: Sarny zagrażają bezpieczeństwu lotników. Czy odstrzał to jedyna metoda?
– Obserwowaliśmy dyskusję, która przetoczyła się przez media i tak jak większość społeczności lokalnej chcieliśmy ocalić życie tym sarnom – mówi zastępca burmistrza Świdnika, Marcin Dmowski. – Gmina dysponuje środkami na odłów dzikich zwierząt i taką decyzję podjęliśmy. W tej chwili rozmawiamy z firmą, która profesjonalnie takie rzeczy robi. Myślę, że w najbliższych dniach temat załatwimy. Nie jest to łatwe zadanie, ale muszę powiedzieć, że już kilka razy w historii zdarzało się, że gmina zajmowała się tego rodzaju problemem, np. łosiami wbiegającymi na teren lotniska. Firma, która się tym zajmuje robi to profesjonalnie. Wie jak to zrobić i myślę, że nie powinno być większych problemów.
CZYTAJ: Sarny na lotnisku w Świdniku. Będzie odstrzał?
Pod petycją do Sejmiku o uratowanie zwierząt podpisało się ponad 2 tysiące osób. Sprawą ewentualnego odstrzału saren sejmik miał się zająć na najbliższego sesji. Czekamy na komentarz urzędu marszałkowskiego w tej sprawie.
CZYTAJ: Sarny na lotnisku w Świdniku. Regionalna Rada Ochrony Przyrody z negatywną opinią na temat odstrzału
LilKa/WP
Fot. pixabay